Nocna Łowczyni z przypadku
ZANIM PRZECZYTASZ:
*Alec nie jest gejem.
*Imię Kin zmieniłam na Chrissy ale to tylko w tej miniaturce!
* Chrissy ma normalnie rodziców.
*Wiek bohaterów, Alec-19, Jace-18, Izzy, Clary-17, Maks- 10, Chrissy-18
*Magnus nie jest gejem, ma narzeczoną Anastazje.
* Chrissy chodzi do 3 klasy Technikum w Brooklynie
*Akcja dzieje się w dniu kiedy dziewczyna kończy 18 lat.
CHRISSY
Wraz z budzikiem wyskoczyła z łóżka. Miała wyśmienity humor. Tylko raz w życiu kończy się osiemnaście lat! Oficjalnie była dorosła. Jak była piętnastolatką wiele razy marzyła o tym dniu. Miała zaplanowany pierwszy tatuaż i porządnie spicie. Wraz z swoją przyjaciółką Sophie wybierały się na największą imprezę roku. Na tej imprezie zostało zaproszone wiele gwiazd w tym Selena Gomez, a nawet Beyonce! Zabrała z krzesła przygotowane wcześniej ubrania i ruszyła do łazienki. Wzięła szybki prysznic i ubrała na siebie ciuchy, który długo wybierała wieczorem. Czarne krótkie spodenki i bluzka, która służyła jako stanik. Standardowo nałożyła mocny makijaż składający się z czarne szminki i kresek. Rodzice nie byli zadowoleni temu makijażowi ale dziewczyna miała to gdzieś. Nigdy nie miała dobrych stosunków z rodzicami. Nie była w patologicznej rodzice, tylko jej rodzice zawsze były na „nie". Przez co zaczęła uprawiać dużo sportów, aby nie być z nimi w domu. Zaczęło się od piłki nożnej aż skończyło się na Boksie. Uwielbiała czuć adrenalinę, zwłaszcza jak jej pięść stykała się z nosem przeciwniczki. Była najlepsza. Wszyscy o tym wiedzieli. Budziła strach w największych mięśniakach. Mimo niskiego wzrostu (170). Zabawne prawda? Kin była wysportowaną dziewczyną dzięki wieloma treningami, które były nieodmienną częścią jej życia była silna, szybka i niezniszczalna jeśli chodzi o człowieka.
Wyszła z łazienki i skierowała się do pomieszczenia zwanego kuchnią. Mieszkała w małym jednorodzinnym domku na obrzeżach miasta. Kilka domów dalej mieszkała jej najlepsza przyjaciółka Sophie, znały się od dziecka. Sophie jest niską blondynką o szarych oczach jest dziewczyną o ładnych kształtach przez co miała dużo adoratorów. Jednak jej serce było zajęte przez Gabriela, chłopaka o rudych włosach i niebieskich oczach. Jedynie Chrissy nikogo nie miała. Nie przeszkadzało jej to lubiła samotność. Chociaż w gorsze dni marzyła o cieple drugiego człowieka.
Pokręciła głową. Nasypała do miski płatków i polała zimnym mlekiem. Zabrała z szuflady czystą łyżkę i zaczęła spożywać śniadanie. W połowie konsumowania dostała wiadomość.
Małakulkablondu: Gotowa, najlepszą imprezę życia? Ze mną? Hasztag skromność XD
Ciemnadusza: Zawsze i wszędzie! :D Zaraz u ciebie tylko zjem śniadanie. Do zoba!
Małakulkablondu: Do zoba!
Dziewczyna z prędkością błyskawicy skończyła śniadanie, naczynie włożyła do zlewu i nie martwiąc się myciem, pobiegła do swojego pokoju. Zabrała szczotkę z parapetu i rozczesała ciemnobrązowe długie włosy. Spryskała się na koniec swoimi ulubionymi perfumami i zabrała małym kluczyk z tajnej skrzynki. Wróciła do kuchni po telefon i z krzesła zabrała swoja ulubioną skórzaną kurtkę. Ubrała zwykłe czarne trampki. Zakluczyła dom i skierowała się w stronę domu przyjaciółki. Dumny krokiem szła przez jedną znanych jej uliczek. Idąc poczuła nie przyjemny zapach, jakby zdechłe zwierze zaczęło się rozkładać. Zmarszczyła nos. Przyśpieszyła kroku. Będąc kilka metrów od domu przyjaciółki, usłyszała warknięcie. Gwałtownie się odwróciła. Serce zaczęło jej szybciej bić.
Przecież tutaj nie ma wilków!
Skierowała wzrok na jeden z większych krzaków. Zmrużyła oczy. Sama nie wiedziała czy to prawda czy może złudzenie ale widziała żółte oczy. Przełknęła gule rosnącą w gardle i obróciła się na pięcie. Nie obracając się już więcej pobiegła prosto pod drzwi przyjaciółki. Stojąc koło drzwi odetchnęła z ulgą.
Kin wydawało ci się.
Spokojnie tutaj nie ma wilków.
Zapukała kilkakrotnie. Po kilku sekundach pojawiła się Sophie, ubrana w pidżamę. Kin od razu zapomniało o żółtych oczach widzianych w krzaku. Podniosła jedną brew.
-Zanim coś powiesz. Wiedz, że znam odpowiedz.- blondynka zamknęła buzie- Idź się wykąpać, a ja ci pomogę wybrać odpowiedni strój- blondynkę pisnęła i rzuciła się na przyjaciółkę.
Brunetka poklepała ją po plecach i weszła do domu. Zamknęła drzwi i ruszyła do pokoju Sophie. Pokój Sophie był przeciwnością pokoju Chrissy. Jej pokój był pomalowany w radosnych kolorach, górował niebieski z zielonym, do tego wybrane zostały jasnobrązowe meble. Natomiast pokój Chrissy pomalowany był na odcień szarego, do tego kilka mebli w kolorach bieli idealnie współgrały ze sobą. Otworzyła szafę i bez żadnego zastanowienia wybrała dla przyjaciółki niebieską sukienki w kwiatki, do tego wygodne sandałki. Usiadła na łóżku i czekała na przyjaciółkę.
ALEC
Siedział wraz ze swoimi przyjaciółmi w jadalni. Czekali na informacje związane z córką Costanze. Wiedzieli, że dziś kończy osiemnaście lat i wybiera się do klubu. To był idealny moment, aby ją schwycić.
Nie była żadnym wrogiem lecz w Clave panuje zasada: „Jeśli para nocnych łowców opuszcza Świat Cieni i decydują się na dziecko. To dziecko należy do Clave."
-Coś czuje, że ta misja będzie łatwa- stwierdził Simon.
-No nie wiem, dziewczyna jest silna. – Isabela pokręciła głową-Widziałeś jak ona się bije? Jak na człowieka jest bardzo silna.
-Człowiek, który ma w sobie krew anioła- powiedział szarmancko Jace, który bawił się włosami Clary.
Clary niezbyt zainteresowana rozmową skupiła się na szkicu. Niedługo dzień Matki, więc chciało zrobić coś wyjątkowego. Podziękować Jocelyn za wszystko. Chociaż nie ma żadnej rzeczy, która pokazała by wdzięczność jej córki.
-A ty co sądzisz?- Isabella szturchnęła Aleca, który skupiony był na jednym ze zdjęć dziewczyny.
Alec przykuło zdjęcie, gdzie była ubrana skąpy strój sportowy. Miała na trening boksu, sportowy stanik i czarne krótkie spodenki. Bez bicia niebieskookiemu spodobała się dziewczyna. Była strasznie podobna do niego. Kiedyś bez niczyjej zgody obserwował dziewczynę jak wracała ze szkoły. Zachowywała się tak jak on. Bez trudu pamięta scenę jak jej przyjaciółka Sophie została poniżona słownie przez nową dziewczynę ze szkoły. Ruda laska nie wiedziała kim jest Chrissy i kto tutaj rządzi. Chciała być królową szkoły lecz jej się to nie udało, gdy Chrissy zrobiła z nią porządek. Ruda na kolanach przepraszała Sophie.
-Alec?- Isabela mocniej go szturchnęła, niebieskooki obudził się ze swoich przemyśleń.
Rozejrzał się po pomieszczeniu. Wszystkie pary oczu (oprócz Clary, która dalej szkicowała) były skierowane na niego. Zmarszczył brwi udając, że się zastanawia nad pytaniem.
-Macie racje... Dziewczyna jest gorą...gotowa do obrony własnej więc musimy być ostrożni. Znała wiele sztuk obronnych- odkaszlnął.
-I tak wiemy co chciałeś powiedzieć Alec- uśmiechnął się Jace's.
-Przejęzyczyłem się!- oburzył się niebieskooki.
Clary podniosła głowę. Zaskoczona spojrzała na Aleca.
-Jakie jeżyki? Jace mamy jeżyka?- Jace wybuchnął niekontrolowanym śmiechem, niedługo po nim reszta domowników.
-Kocham cie ty mój mały nie ogarku- złotowłosy pocałował rudowłosą w policzek.
-Nie traktuj mnie z góry!
-Trudno byłoby mi traktować ciebie z dołu. Jesteś za niska.
-A ty jesteś niższy od Aleca!- Simon z Isabella prychnęli.
-Nie ukrywajmy wszyscy są niżsi od Aleca- Czarnowłosa oparła głowę na ramieniu Simona.
-Nie jestem taki wysoki! Nie przesadzajcie!- próbował się Alec.
-Stary, ty masz powyżej dwóch metrów. Czym cie karmili? Odpadami z Czarnobyla?- spytał Simon.
-Bardzo śmieszne, Stefanie- mruknął Alec.
-Mam na imię Simon. Tyle lat się znamy i dalej nie pamiętasz mojego serio?
-Co on tutaj robi?- spytał zaskoczony Alec.
-Alec- ostrzegła go Isabella.
Wypowiedz Aleksandra przerwała Maryse, która bez ostrzeżenia weszła po pomieszczenia. Zaraz za nią pojawił się konsul czyli jej małżonek Robert. Zazwyczaj koło tej dwójki kręcił się Maks, lecz został wysłany do Instytutu w Polsce, aby rozwijać swoje umiejętności nocnego łowcy.
-Mamy informacje o naszego zaufane informatora. Dziewczyna wraz ze swoją przyjaciółką o godzinie 19 będę w klubie Pandemomiun. Ale zanim to nastąpi będzie u tatuażysty.
-Nie możemy jej wtedy złapać?- spytał Jace.
-Nie ma takiej opcji. Miejsce gdzie idzie najpierw jest obszarem wampirów, więc mogą nas oskarżyć o wejście na ich teren. Nikt nie może wiedzieć o naszym planie. – Robert ze stoickim spokojem odpowiedział na zadane pytanie.
-Macie kilka godzin na odpoczynek wykorzystajcie go mądrze. W klubie może być dużo demonów więc bądźcie ostrożni. My musimy niestety wracać do Idrysu. Clave nas wzywa. Niech Razjel ma was w opiece.
-Mamo!- krzyknęła Isabella- Na długo jedziecie?
-Na kilka dni córciu- odpowiedziała.
CHRISSY
Po kilku godzinach szykowania się i plotkowaniu dziewczyny podjechały taksówką do znanego w mieście tatuażysty. Chrissy nie ukrywała swojego podniecenia, chociaż za tym podnieciem krył się strach, który szczelnie ukrywała się swoja przyjaciółką.
-Tęsknie za swoim chłopakiem!- westchnęła Sophie.
-A moje serce krwawi rozpaczy na tą myśl. Jutro wieczorem się spotkacie nie przeżywaj.
-Może masz racje?- Chrissy prychnęła.
-Ja zawsze mam racje!- Sophie przewróciła oczami.
-Chciałbym być jak ty.- stwierdziła po dłuższej chwili Sophie.
-Uwierz mi nie chcesz. Jestem tylko zwykłą dziewczyną, która walczy o swoje.
-Pod delikatną powłoką kryje się wojowniczka.
-Naucz mnie walczyć...- zaczęła brunetka.
- A ja pokaże ci jak wygrywać- dokończyła blondynka.
-Wchodzimy?- stały pod niewielkim budynkiem z czerwonej cegły.
Brunetka popchnęła drzwi. Usłyszały dźwięk przybycia gości. Przed dziewczynami pojawił się przystojny blondyn z wieloma tatuażami. Chrissy zmarszczyła brwi, gdy zobaczyła nieznane jej znaki. Dała sobie rękę uciąć, że w poprzedniej wizyty nie dopatrzała się nowych tatuaży. Poprzednie spotkanie było nie cały tydzień temu. U chłopaka pojawiła się dziwna iskierka.
-Witam cię, możemy od razu zaczynać?- kiwnęła głową.-Jak się nazywać?- zwrócił się do jej przyjaciółki.
-Sophie- uśmiechnęła się nieśmiało.
-Piękne imię dla piękne pani- puścił jej oczko.
-Ona jest zajęta- Brunetka warknęła- Możemy już zacząć?
-Oczywiście lecz Sophie musimy to zostać. Wiesz BHP.
-Rozumiem- kiwnęła głową i usiadła na czerwonej sofie.
-Chodźmy.
Pomieszczenie do którego została zaprowadzona było przeraźliwie białe. Pokój pełen igieł wyglądał jak jedno z pomieszczeń wyjętych z psychiatryka. Ściągnęła skórzaną kurtkę i zawiesiła na krześle.
-Połóż się, zaraz w ramie wbije ci znieczulenie.- kiwnęła głową i zrobiła to co jej kazał.
Z ciekawością obserwowała ruchy blondynka, który z gracją kota przygotował jakąś mieszankę. Dziewczyna nie mogła się doczekać. Wierciła się niespokojnie po fotelu. Po dłuższym czasie chłopak podszedł do niej ubrany w fartuch i specjalnie rękawiczki. Bez słowa wstrzyknął jej substancje. Zachłysnęła się powietrzem i zemdlała.
ALEC
-Alec możemy pogadać?- spytał jego parabatai.
Byli w zbrojowni, uzupełniali braki w broniach, które mieli użyć na misje. Nie ukrywał swojego zdziwienia zadanym pytaniem. Złotowłosy był bardzo poważny.
-Co się stało?- zabrał strzały, które były koło jego ukochanego łuku.
Każdy nocny łowca w wieku dziesięciu lat wybiera jaką broń przewodnią w czasie walki. Isabella miała bicz. Clary dzięki swojej mocy miała Stelle. Jace długi miecz. Simon krótki miecz. Odkąd pamiętał zawsze miał ze sobą łuk i to nigdy się nie zmieni.
-Stłum swoje emocje bo się będziesz mógł się skupić na walce. Jesteś moim parabatai bracie. Wiem, co czujesz. Musisz być świadomy, że dziewczyna może cie znienawidzić. Za zabranie jej z normalnego życia- słowa Jace'sa były jak kubeł zimnej wody, nigdy nie myślał o tym w ten sposób. Cała sprawa nabrała całkiem inny wymiar sprawy.
-Dzięki, Jace.
-Zawsze do sług.
KIN
Niechętnie otworzyła oczy, ciało w różnych miejscach piekło ją miłosiernie. Skierowała wzrok na blondyna, który z interesowaniem przyglądał się dziewczynie.
-Co się stało?- wychrypiało.
-Zemdlałaś zanim zacząłem proces. Jesteś nie gotowa, przykro mi.
-To nie możliwe! Ja...
-Wybacz ale zaraz mam kolejną wizytę- podał jej kurtkę, którą niechętnie ubrała.- Do zobaczenia.
Spojrzała na niego z niechęcią. Otworzyła drzwi. Przyjaciółką oderwała się z czasopisma. Sophie nie musiała o nic pytać bo z twarzy przyjaciółki dała się czytać jak z otwartej. Rzuciła gazetę i złapała Chrissy za rękę.
-Pójdziemy do klubu i porządnie się najebiemy okey?
-Z wielką przyjemnością.
Wyszły z lepszymi humorami. Nawet nie zdawały sobie sprawy jak to zmieni życie jednej z nich. To nie była zwykła wizyta...
Jak wam się podoba miniaturka? Dopiero spotkanie Aleca i Chrissy nastąpi w kolejne części! Jutro zacznę pisać kolejny rozdział do głównej historii :D Za wszystkie błędy przepraszam! Jeśli widzisz błąd napisz mi to. Ja nie gryzę jestem wdzięczna za takie komentarze. Pierwsza część jest... takim wprowadzeniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz