JACE
Złotooki nie
przespał całej nocy, błądził myślami. Od
czasu do czasu z jego ust wydobywał się pisk szczęścia po czym przytulał
poduszkę. Zachowywał się jak dziewczyna. Ale co mógł poradzić? Zakochał się!
Jego marzeniem było zakochać od pierwszego wejrzenia. Czy ona coś poczuła? Jej serce zabiło szybciej? Na Razjela czemu
nie potrafię czytać w myślach ?!
*Ktoś tu ma
truskawkowe dni, hihihi*
Wyłączył
najgorsze urządzenie nazwane budzikiem i biegiem skierował się do szafy skąd
zabrał najlepsze rzeczy. W łazience wziął długi prysznic, ubrał świeże. Niechętnie spojrzał w lustro. Jego dobry
humor nagle prysł. Nic mu się w nim nie
podobało. Włosy ni to blond ni to brązy. Oczy jakieś dziwne. Ostre rysy twarzy.
Chude ciało. Jestem ohydny. Nikt mnie nie zechcę. Westchnął. Wyciągnął nigdy nie używany grzebień (prezent
od Izzy) i zaczesał włosy do góry. Warknął zirytowany. Loki spadły mu na oczy.
Potargał je i wyszedł z pokoju. Serce zabiło mu szybciej gdy stanął przed
drzwiami dziewczyny. Podniósł pięść, aby zapukać. Zamarł. Co miał powiedzieć?
Przytuli mnie? A może pocałuje w policzek? A co jeśli nie będę mógł nic
powiedzieć? A co jeśli…
W drzwiach
stanęła uśmiechnięta Clary. Ubrana w strój bojowy podeszła do zaskoczonego
chłopaka i pocałowała w policzek. Złapała za wyciągniętą pięść i rozprostowała
palce. Rozprostowane palce położyła na
swojej talii. Jace patrzył na to z
otwartą buzią. Ona uśmiechnęła się serdecznie. Zmusiła go do zrobienia kroku.
Pokręcił kilkakrotnie głową i z ręką na talii ruszył za nią. W przyjemnej ciszy
słyszeli swoje kroki, które echem odbijały po korytarzu. Palące się pochodnie dawały romantyczny
nastrój. Blondyn czuł wypieki na policzkach. Starał się zachowywać normalnie…
*Jego
starania poszyły na marnie. Nie polecam 2/10. Biedny się przewrócił o własne
nogi. Na szczęścia ruda nic nie mówiła tylko uśmiechała się. Co za idiota. On
ma w sobie krew Herondale? Really? W tym momencie wale głową o mur*
ALEC
Obudził z
bolącym karkiem. Spał na fotelu we własnym pokoju. Zabawne prawda? Obcej dziewczynie oddał swoje
WYGODNE łóżko. Spojrzał w stronę łóżka. Leżała przytulona do jego koszulki,
włosy były porozrzucane po poduszce.
Rozchylone usta formowały niewielki uśmieszek, przez który wielu
chłopaków dawałoby się pociąć. Nie on.
Chociaż poczuł ciepło w miejscu gdzie powinno być serce. Może je miał? Głupie
pytanie oczywiście ,że go nie miał.
Przeniósł się na łóżko, ogarnął włosy dziewczynie z karku i sprawdził
ranę, której na szczęście nie było. Jednak nie mógł się oprzeć pokusie
opuszkami palców przejechał po nagiej skórze nieznajomej. Mruknęła zadowolona.
Obróciła się na drugi bok. Rzucając kołdrę, sukienka podwinęła się do góry
ukazując wysportowane nogi dziewczyny.
Uśmiechnął się cwaniacko.
-Księżniczko
czas wstawać- szepnął jej o ucha.
-Jeszcze
tylko chwilka…- mruknęła niezadowolona.
-Chwilka
zajmuje mi przelecenie jednej z dziewczyn.
-Zboczeniec-
otworzyła oczy, Alec omal się nie zakrztusił powietrzem widząc te oczy- Gdzie ja jestem do cholery?-
warknęła.
-W
instytucie. Uratowałem ci życie.
-Porywając?-
uniosła jedną brew.
-Jeśli
„porwanie” jest dla ciebie uratowaniem życia, to owszem. Porwałem cię.-
prychnęła.
-Dawałam
sobie doskonale radę!
-Jasne! A ja
jestem primabalerina i mam na sobie właśnie jedną z moich ulubionych
spódniczek- rzucił sarkastycznie.
Przewróciła
oczami. Zrzuciła kołdrę, która w jakieś części ją przykrywała. Przez gwałtowne uniesienie ciała do pionu
zakręciło się w jej głowie. Alec zaraz
był przy niej. Złapał ją w talii.
-Możesz mnie
puścić?
-Oczywiście,
księżniczko.- puścił w jej stronę oczko.
-Nie nazywaj
mnie księżniczką.
-Dobrze,
skarbie- wzniosła oczy ku górze.
-Powiesz mi
chociaż jak ma na imię? Może trochę kultury?
*Pokaż moc
dziewczyn!*
-Aleksander
Lightwood ale mów mi Alec.
-Jestem…
-Kin Bane
wiem.
-Skąd…?
-Nie ważne-
wzruszył ramionami.
Przyjrzała
się niebieskookiemu z bliska.
-Alec…
dzięki za pomoc ale ja muszę iść- ruszyła w stronę drzwi ale została zatrzymana
poprzez złapanie przez nadgarstek.-Czego?
-Nie możesz
iść- spojrzała w jego zimne niebieskie oczy, po jej plecach przeszedł
nieprzyjemny dreszcz.
-Dlaczego?!
-Jesteś
jeszcze osłabiona!- wybuchnął.
-Ale…
-Żadne „ale”
wracasz do łóżka!
-A dasz mi
coś na przebranie? Jakbyś nie zauważył jestem w obcisłej sukience i muszę
zadzwonić.
-Co sobie
życzysz księżniczko.- przewróciła oczami.
Podał jej
telefon. Wstukała znany jej numer. Po pierwszym sygnale usłyszała wkurzony głos
Magnusa, jej ojca.
-Gdzie ty
jesteś do cholery?!
-W
instytucie- odpowiedziała cicho, po drugiej stronie usłyszała westchnięcie.
-Zostań tam.
-Ale…
-Posłuchaj
mnie. Jest teraz bardzo niebezpiecznie, musisz trzymać się od tego z daleka.
Zrozumiano?
-Jak brokat-
mruknęła. –Cześć- nie usłyszała odpowiedzi.
Niebieskooki
odebrał telefon od smutnej dziewczyn po czym obrócił ją ku sobie. Objął jej drobne
ciało, Kin nie protestowała. Objęła go w pasie, głowę położyła na ramieniu.
Tego właśnie potrzebowała. On tego
potrzebował.
Alec co się
z tobą dzieje do cholery?
*A ja wiem!
Hehueheu*
Odsunęli się
od siebie, Alec bez słowa wskazał łazienkę i podał ubrania dziewczynę. Kiwnęła
głową. Weszła do łazienki. Niebieskooki
usiadł na łóżku i przeczesał włosy. Nie
wiedział co ze sobą zrobić. Wpatrywał się drzwi od łazienki oczekując aż
dziewczyna wyjdzie. Słyszał jedynie plusk
wody. Westchnął. Z hukiem wyszedł z
pokoju. Skierował się do kuchni, gdzie
zobaczył dziwny widok. Jego parabatai śmiał do rozpuku z tą nową. Byli cali
brudni od mąki. Wyglądali na szczęśliwych. Prychnął. Podszedł do lodówki i
wyciągnął składniki do zrobienia kanapek.
-Chcesz może
naleśniki?- spytała Clary.
-Dzięki ale
nie- wzruszyła ramionami, po czym wróciła do pracy.
Zrobił
kanapki i wrócił do pokoju.
JACE
Nigdy nie
był tak szczęśliwy jak dzisiaj. Z ust nie schodził uśmiech. Cali brudni od mąki
i jajek smażyli dalej naleśniki. Świetnie się bawili. W pewnym momencie
dziewczyna zakończyła smażyć poprzez wyłączenie gazu. Jace zaskoczony otworzył
jedynie usta. Clary podeszła do niego i
położyła mu dłonie na torsie. Nie mógł
oddychać. Nachyliła się i pocałowała go. Chłopak nie wiedząc co zrobić położył
dłonie na talii. Clary wzięła to na zachętę i pogłębiła pocałunek. Gdy Jace w
reszcie odnalazł się rytm nadany przez dziewczynie całowały się do utraty tchu.
*Trochę ci
to długo zajęło, blondasku. Za moich czasów do chłopcy starali się o dziewczynie
a nie odwrotnie. Cóż…*
Odsunęła się
i oparła się o jego czoło. Patrzeli na siebie z pożądaniem. Łapali skradzione
oddechy.
-Jesteś
piękna-wychrypiał po czym puścił buraka.
-A ty
seksownym. Sprawiasz, że moje serc bije
szybciej niż powinno. Tracę oddech jak mnie dotykasz. Pociągasz mnie Jace.
Cholernie mnie pociągasz. Nigdy takie czegoś nie czułam.
-Ja… nie
wiem co powiedzieć…
Tak naprawdę
miał dużo do powiedzenia. Na przykład jak na jej widok bije mu szybciej serce
-Po prostu
mnie pocałuj- szepnęła w jego usta.
SIMON
Bez pukania
wszedł do pokoju sztywniaczka. Dla czego sztywniaczka? Jej strój mówił sam za
siebie, nie pojmowała jego żartów. Wszystkim dziewczynom się podoba! Pisnęła
zaskoczona. Ubrana w obcisłe czarne spodnie i za dużą koszulę wyglądała
seksownie. Na ustach panowała ulubiona przez Simona czerń. Ciemne oczy wpatrywały się w niego
gniewnie. Rzucił się na łóżku i ze
śmiechem spojrzał się na Isabelle, która robiła porządki w szafie. Połowa ubrań
była porozrzucana po pokoju w tym bielizna. Uniósł jedną brew gdy zobaczył
czarny koronkowy stanik.
-Nie
wiedziałem, że sztywniaczka masz takie rzeczy – palcem wskazał na stanik.
-Wielu
rzeczy o mnie nie wiesz i proszę nie nazywaj mnie sztywniaczką. Nie możesz o
tak nazywasz osób jeśli nie posiadasz żadnych konkretnych argumentów.
-Nuda! Co robisz?
-Czy twój
mózg jest na wakacjach?- spytała obojętnym tonem.
-Wow! Cięta
riposta! Robi się ciekawie.- przewróciła oczami i wróciła do przerwanego
zajęcia.-Czemuś sztywniaczko ze mną nie rozmawiasz? Uraziłem cię? Ej, mała?
-Mała to
jest twoja pała- burknęło.
-Proszę
państwa! Co za emocje! Sztywniaczka daje wielki popis!- rzuciła wszystkie
ubrania do szafy i podeszła do leżącego Simona.
-Ja ci zaraz
dam sztywniaczkę- szepnęła w jego usta.
*OOOO MATKO
JUŻ MOGLIŚCIE SOBIE DAROWAĆ! FUJ! IDZCIE STOND FUFUFUFUJ*
fajne to ;)
OdpowiedzUsuńJa chce jak najszybciej kolejną część.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zycze weny.
Clarissa Fairchild
Się uśmiałam ;") Pozdro z podłogi
OdpowiedzUsuńNominuję cię do LBA
szczegóły: http://welcome-in-the-xxi-century.blogspot.com/
nominuje cię do LBA. Więcej informacji na jaceiclaryczylimiloscmimowszystko.blogspot.com
OdpowiedzUsuń