Kin idzie na
odstawkę xo Teraz czas na Maleca i główny punkt historii czyli Sebastian.
Parszywe
istoty ludzkie. Nędzne Nelfin. Brudni
podziemni. Brudna krew. Tylko czysta krew jest szansą na sukces. Czasem trzeba
wyrwać dorodny kwiat aby miało miejsce na nowe pokolenia, które jest
doskonalsze od pierworodnego.
Ubrany znaną
mu czerń rysował gwiazdę Dawida. Ręce
brudne od kredy pracowały uparcie. Pot spływał po czole. Koszulka lepiła się do
ciała. Westchnął ze zmęczenia, gdy zobaczył koniec pracy uśmiechnął się.
Otrzepał dłonie i cofnął się. Gwiazda Dawida ozdobiona tysiącami szczegółów
mieniła się złowieszczo.
Zasłonił
okna i wyciągnął księgę. Śpiewał znanym mu od dawno języku demonów, wszystkie
słowa paliło go w usta. Środek gwiazdy wypełniła czarna chmura. Nieprzyjemny
zapach dotarł do jego nozdrzy, nie przestał śpiewać. Z dymu pojawiła się
zniszczona dłoń, potem ręka aż na samym końcu pojawił się on.
Valentine
Morgenstern.
Niegdyś
ciało, które zazdrościło wiele przyziemnym teraz zniszczone przesiąknięte duchem demona.
Gdyby nie ten demon Valentine tutaj nie było.
„Uratowało” go krew demona wstrzyknięta kilkanaście razy do żył. Był
demon. Ten Valentine, który gardził tymi stworzeniami.
-Ojcze-
uklęknął na jedno kolano i schylił głowę.
-Jonathanie.
Twój stan mnie przeraża- skierował wzrok na brudne spodnie od kredy.
-Ojcze, miło
cię widzieć- starał się o u przyjemny ton, zapomniał jak Valentine może być
wkurwiający.
-Nie udawaj
miłego Jonathanie, zdaje sobie sprawę dlaczego mnie wezwałeś.
-Masz rację,
ojcze.
-Zastanawia
mnie jedno, ale błagam wstań bo wyglądasz żałośnie- wypełnił jego rozkaz.-
Czemu teraz mnie wzywasz?
Sebastian
mimo obrzydzenia patrzył prosto w „oczy” Valentine. Czuł jak jego demon
rozkoszuje się bliskością drugiego demona. Wił się z rozkoszy, napierając na
jego ludzkie ciało. Gdyby mógł to dawno by opuścił ludzkie ciało, aby siać
chaos i zniszczenie.
-Musiałem
się odbudować moją kryjówkę…
-Chciałem
powiedzieć naszą. Pamiętaj co zostawiłem na ziemi będzie należało do mnie na zawsze.
-Wybacz,
ojcze. Czy będziesz tak łaskawy i powiesz mi plan, który miałeś mi zdradzić
przed swoją śmiercią?
-Ach… Zanim się wszystkiego dowiesz będzie
potrzebna jedna osoba, którą bardzo dobrze znasz. Jest ona potężna i ma w sobie
coś co sprawi, że wszystkie demony będą nam posłuszne. Ja będę wolny, wrócę
silniejszy. Valentine Morgenstern powróci aby dokończyć swoje dzieło. Clave
upadnie będziemy rządzić całym światem!
-Ojcze, kto
to jest?
ALEC
Siedział w
salonie u Magnusa. Błękitnymi oczami obserwował każdy ruch ukochanego. Serce
biło mu szybciej, gdy nieczyste myśli zaciemniały mu umysł. Pomieszczenie powróciło do czasów ich
pierwszego spotkania. Ciemne pomieszczenie udekorowano dużą ilością świec,
wydzielającą przyjemną woń. Zapach drzewa cytrusowego roznosił się tworząc
urzekającą atmosferę.
-Aleksander.-pokręcił
kilka razy głową.-Czy ty mnie słuchałeś?
-Ja…-
otworzył usta.
-Och,
Aleksander. O czym tak myślałeś zawzięcie?- spytał z troską.
-O nas. O
naszej miłości i przyszłości. Nie potrafię się skupić. Próbuje i próbuje. Nie mogę z tym walczyć. Jestem na przegranej
pozycji. Nie będę udawać, zależy mi na tobie.
Odkąd cię zobaczyłem świat stał się piękniejszy. Dostrzegam to co nie
mogłem zobaczyć oczami tylko sercem. Przez połowę życia myślałem, że tego nie
potrzebuje. Ukrywałem swoje uczucia. Magnus.. Na Razjela.. Ja..
-Zamknij się
do cholery i mnie pocałuj- przyciągnął do siebie zaskoczonego chłopaka- Tego mi
brakowało.
*Scena łóżkowa ( ͡°╭͜ʖ╮͡° )*
Nie moge doczekac sie nastepnego.( kiedy bedzie post o zamianach rol? Bardzo mnie to ciekawi bo super zaczelas.)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zycze weny.
Clarissa Fairchild
Dzisiaj zacznę pisać, jestem akurat teraz w szkole i mam skrócone lekcje wiec wiesz xdd
UsuńKocham Cie za Malecaaaa! <3
OdpowiedzUsuń<3
UsuńJeju nwm dlaczego ale ja chcę KIN
OdpowiedzUsuńSerio? *SZOK*
UsuńSpokojnie jeszcze będzie.
Jestem zdziwiona wowoowow