niedziela, 29 maja 2016

Rozdział 20

Kin idzie na odstawkę xo Teraz czas na Maleca i główny punkt historii czyli Sebastian.
Parszywe istoty ludzkie. Nędzne Nelfin.  Brudni podziemni. Brudna krew. Tylko czysta krew jest szansą na sukces. Czasem trzeba wyrwać dorodny kwiat aby miało miejsce na nowe pokolenia, które jest doskonalsze od pierworodnego.
Ubrany znaną mu czerń rysował gwiazdę Dawida.  Ręce brudne od kredy pracowały uparcie. Pot spływał po czole. Koszulka lepiła się do ciała. Westchnął ze zmęczenia, gdy zobaczył koniec pracy uśmiechnął się. Otrzepał dłonie i cofnął się. Gwiazda Dawida ozdobiona tysiącami szczegółów mieniła się złowieszczo. 
Zasłonił okna i wyciągnął księgę. Śpiewał znanym mu od dawno języku demonów, wszystkie słowa paliło go w usta. Środek gwiazdy wypełniła czarna chmura. Nieprzyjemny zapach dotarł do jego nozdrzy, nie przestał śpiewać. Z dymu pojawiła się zniszczona dłoń, potem ręka aż na samym końcu pojawił się on.
Valentine Morgenstern.
Niegdyś ciało, które zazdrościło wiele przyziemnym  teraz zniszczone przesiąknięte duchem demona. Gdyby nie ten demon Valentine tutaj nie było.  „Uratowało” go krew demona wstrzyknięta kilkanaście razy do żył. Był demon. Ten Valentine, który gardził tymi stworzeniami.
-Ojcze- uklęknął na jedno kolano i schylił głowę.
-Jonathanie. Twój stan mnie przeraża- skierował wzrok na brudne spodnie od kredy.
-Ojcze, miło cię widzieć- starał się o u przyjemny ton, zapomniał jak Valentine może być wkurwiający.
-Nie udawaj miłego Jonathanie, zdaje sobie sprawę dlaczego mnie wezwałeś.
-Masz rację, ojcze.
-Zastanawia mnie jedno, ale błagam wstań bo wyglądasz żałośnie- wypełnił jego rozkaz.- Czemu teraz mnie wzywasz?
Sebastian mimo obrzydzenia patrzył prosto w „oczy” Valentine. Czuł jak jego demon rozkoszuje się bliskością drugiego demona. Wił się z rozkoszy, napierając na jego ludzkie ciało. Gdyby mógł to dawno by opuścił ludzkie ciało, aby siać chaos i zniszczenie.
-Musiałem się odbudować moją kryjówkę…
-Chciałem powiedzieć naszą. Pamiętaj co zostawiłem na ziemi będzie należało do mnie na zawsze.
-Wybacz, ojcze. Czy będziesz tak łaskawy i powiesz mi plan, który miałeś mi zdradzić przed swoją śmiercią?
-Ach…  Zanim się wszystkiego dowiesz będzie potrzebna jedna osoba, którą bardzo dobrze znasz. Jest ona potężna i ma w sobie coś co sprawi, że wszystkie demony będą nam posłuszne. Ja będę wolny, wrócę silniejszy. Valentine Morgenstern powróci aby dokończyć swoje dzieło. Clave upadnie będziemy rządzić całym światem!
-Ojcze, kto to jest?
ALEC
Siedział w salonie u Magnusa. Błękitnymi oczami obserwował każdy ruch ukochanego. Serce biło mu szybciej, gdy nieczyste myśli zaciemniały mu umysł.  Pomieszczenie powróciło do czasów ich pierwszego spotkania. Ciemne pomieszczenie udekorowano dużą ilością świec, wydzielającą przyjemną woń. Zapach drzewa cytrusowego roznosił się tworząc urzekającą atmosferę.
-Aleksander.-pokręcił kilka razy głową.-Czy ty mnie słuchałeś?
-Ja…- otworzył usta.
-Och, Aleksander. O czym tak myślałeś zawzięcie?- spytał z troską.
-O nas. O naszej miłości i przyszłości. Nie potrafię się skupić.  Próbuje i próbuje.  Nie mogę z tym walczyć. Jestem na przegranej pozycji. Nie będę udawać, zależy mi na tobie.  Odkąd cię zobaczyłem świat stał się piękniejszy. Dostrzegam to co nie mogłem zobaczyć oczami tylko sercem. Przez połowę życia myślałem, że tego nie potrzebuje. Ukrywałem swoje uczucia. Magnus.. Na Razjela.. Ja..

-Zamknij się do cholery i mnie pocałuj- przyciągnął do siebie zaskoczonego chłopaka- Tego mi brakowało.
*Scena łóżkowa ( ͡°╭͜ʖ╮͡° )*

6 komentarzy:

  1. Nie moge doczekac sie nastepnego.( kiedy bedzie post o zamianach rol? Bardzo mnie to ciekawi bo super zaczelas.)
    Pozdrawiam i zycze weny.
    Clarissa Fairchild

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj zacznę pisać, jestem akurat teraz w szkole i mam skrócone lekcje wiec wiesz xdd

      Usuń
  2. Jeju nwm dlaczego ale ja chcę KIN

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio? *SZOK*
      Spokojnie jeszcze będzie.
      Jestem zdziwiona wowoowow

      Usuń