piątek, 3 czerwca 2016

2# Zamiana ról

JACE
Złotooki nie przespał całej nocy, błądził myślami.  Od czasu do czasu z jego ust wydobywał się pisk szczęścia po czym przytulał poduszkę. Zachowywał się jak dziewczyna. Ale co mógł poradzić? Zakochał się! Jego marzeniem było zakochać od pierwszego wejrzenia. Czy ona coś poczuła?  Jej serce zabiło szybciej? Na Razjela czemu nie potrafię czytać w myślach ?!
*Ktoś tu ma truskawkowe dni, hihihi*
Wyłączył najgorsze urządzenie nazwane budzikiem i biegiem skierował się do szafy skąd zabrał najlepsze rzeczy. W łazience wziął długi prysznic, ubrał świeże.  Niechętnie spojrzał w lustro. Jego dobry humor nagle prysł.  Nic mu się w nim nie podobało. Włosy ni to blond ni to brązy. Oczy jakieś dziwne. Ostre rysy twarzy. Chude ciało. Jestem ohydny. Nikt mnie nie zechcę. Westchnął.  Wyciągnął nigdy nie używany grzebień (prezent od Izzy) i zaczesał włosy do góry. Warknął zirytowany. Loki spadły mu na oczy. Potargał je i wyszedł z pokoju. Serce zabiło mu szybciej gdy stanął przed drzwiami dziewczyny. Podniósł pięść, aby zapukać. Zamarł. Co miał powiedzieć? Przytuli mnie? A może pocałuje w policzek? A co jeśli nie będę mógł nic powiedzieć? A co jeśli…
W drzwiach stanęła uśmiechnięta Clary. Ubrana w strój bojowy podeszła do zaskoczonego chłopaka i pocałowała w policzek. Złapała za wyciągniętą pięść i rozprostowała palce.  Rozprostowane palce położyła na swojej talii.  Jace patrzył na to z otwartą buzią. Ona uśmiechnęła się serdecznie. Zmusiła go do zrobienia kroku. Pokręcił kilkakrotnie głową i z ręką na talii ruszył za nią. W przyjemnej ciszy słyszeli swoje kroki, które echem odbijały po korytarzu.  Palące się pochodnie dawały romantyczny nastrój. Blondyn czuł wypieki na policzkach. Starał się zachowywać normalnie…
*Jego starania poszyły na marnie. Nie polecam 2/10. Biedny się przewrócił o własne nogi. Na szczęścia ruda nic nie mówiła tylko uśmiechała się. Co za idiota. On ma w sobie krew Herondale? Really? W tym momencie wale głową o mur*
ALEC
Obudził z bolącym karkiem. Spał na fotelu we własnym pokoju.  Zabawne prawda? Obcej dziewczynie oddał swoje WYGODNE łóżko. Spojrzał w stronę łóżka. Leżała przytulona do jego koszulki, włosy były porozrzucane po poduszce.  Rozchylone usta formowały niewielki uśmieszek, przez który wielu chłopaków dawałoby się pociąć.  Nie on. Chociaż poczuł ciepło w miejscu gdzie powinno być serce. Może je miał? Głupie pytanie oczywiście ,że go nie miał.  Przeniósł się na łóżko, ogarnął włosy dziewczynie z karku i sprawdził ranę, której na szczęście nie było. Jednak nie mógł się oprzeć pokusie opuszkami palców przejechał po nagiej skórze nieznajomej. Mruknęła zadowolona. Obróciła się na drugi bok. Rzucając kołdrę, sukienka podwinęła się do góry ukazując  wysportowane nogi dziewczyny. Uśmiechnął się cwaniacko. 
-Księżniczko czas wstawać- szepnął jej o ucha.
-Jeszcze tylko chwilka…- mruknęła niezadowolona.
-Chwilka zajmuje mi przelecenie jednej z dziewczyn.
-Zboczeniec- otworzyła oczy, Alec omal się nie zakrztusił powietrzem widząc te oczy- Gdzie ja jestem do cholery?- warknęła.
-W instytucie. Uratowałem ci życie.
-Porywając?- uniosła jedną brew.
-Jeśli „porwanie” jest dla ciebie uratowaniem życia, to owszem. Porwałem cię.- prychnęła.
-Dawałam sobie doskonale radę!
-Jasne! A ja jestem primabalerina i mam na sobie właśnie jedną z moich ulubionych spódniczek- rzucił sarkastycznie.
Przewróciła oczami. Zrzuciła kołdrę, która w jakieś części ją przykrywała.  Przez gwałtowne uniesienie ciała do pionu zakręciło się w jej głowie.  Alec zaraz był przy niej. Złapał ją w talii.
-Możesz mnie puścić?
-Oczywiście, księżniczko.- puścił w jej stronę oczko.
-Nie nazywaj mnie księżniczką.
-Dobrze, skarbie- wzniosła oczy ku górze.
-Powiesz mi chociaż jak ma na imię? Może trochę kultury?
*Pokaż moc dziewczyn!*
-Aleksander Lightwood ale mów mi Alec.
-Jestem…
-Kin Bane wiem.
-Skąd…?
-Nie ważne- wzruszył ramionami.
Przyjrzała się niebieskookiemu z bliska.
-Alec… dzięki za pomoc ale ja muszę iść- ruszyła w stronę drzwi ale została zatrzymana poprzez złapanie przez nadgarstek.-Czego?
-Nie możesz iść- spojrzała w jego zimne niebieskie oczy, po jej plecach przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
-Dlaczego?!
-Jesteś jeszcze osłabiona!- wybuchnął.
-Ale…
-Żadne „ale” wracasz do łóżka!
-A dasz mi coś na przebranie? Jakbyś nie zauważył jestem w obcisłej sukience i muszę zadzwonić.
-Co sobie życzysz księżniczko.- przewróciła oczami.
Podał jej telefon. Wstukała znany jej numer. Po pierwszym sygnale usłyszała wkurzony głos Magnusa, jej ojca.
-Gdzie ty jesteś do cholery?!
-W instytucie- odpowiedziała cicho, po drugiej stronie usłyszała westchnięcie.
-Zostań tam.
-Ale…
-Posłuchaj mnie. Jest teraz bardzo niebezpiecznie, musisz trzymać się od tego z daleka. Zrozumiano?
-Jak brokat- mruknęła. –Cześć- nie usłyszała odpowiedzi.
Niebieskooki odebrał telefon od smutnej dziewczyn po czym obrócił ją ku sobie. Objął jej drobne ciało, Kin nie protestowała. Objęła go w pasie, głowę położyła na ramieniu. Tego właśnie potrzebowała.  On tego potrzebował.
Alec co się z tobą dzieje do cholery?
*A ja wiem! Hehueheu*
Odsunęli się od siebie, Alec bez słowa wskazał łazienkę i podał ubrania dziewczynę. Kiwnęła głową. Weszła do łazienki.  Niebieskooki usiadł na łóżku i przeczesał włosy.  Nie wiedział co ze sobą zrobić. Wpatrywał się drzwi od łazienki oczekując aż dziewczyna wyjdzie. Słyszał jedynie  plusk wody. Westchnął.  Z hukiem wyszedł z pokoju.  Skierował się do kuchni, gdzie zobaczył dziwny widok. Jego parabatai śmiał do rozpuku z tą nową. Byli cali brudni od mąki. Wyglądali na szczęśliwych. Prychnął. Podszedł do lodówki i wyciągnął składniki do zrobienia kanapek.
-Chcesz może naleśniki?- spytała Clary.
-Dzięki ale nie- wzruszyła ramionami, po czym wróciła do pracy.
Zrobił kanapki i  wrócił do pokoju.
JACE
Nigdy nie był tak szczęśliwy jak dzisiaj. Z ust nie schodził uśmiech. Cali brudni od mąki i jajek smażyli dalej naleśniki. Świetnie się bawili. W pewnym momencie dziewczyna zakończyła smażyć poprzez wyłączenie gazu. Jace zaskoczony otworzył jedynie usta.  Clary podeszła do niego i położyła mu dłonie na torsie.  Nie mógł oddychać. Nachyliła się i pocałowała go. Chłopak nie wiedząc co zrobić położył dłonie na talii. Clary wzięła to na zachętę i pogłębiła pocałunek. Gdy Jace w reszcie odnalazł się rytm nadany przez dziewczynie całowały się do utraty tchu.
*Trochę ci to długo zajęło, blondasku. Za moich czasów do chłopcy starali się o dziewczynie a nie odwrotnie. Cóż…*
Odsunęła się i oparła się o jego czoło. Patrzeli na siebie z pożądaniem. Łapali skradzione oddechy.
-Jesteś piękna-wychrypiał po czym puścił buraka.
-A ty seksownym.  Sprawiasz, że moje serc bije szybciej niż powinno. Tracę oddech jak mnie dotykasz. Pociągasz mnie Jace. Cholernie mnie pociągasz. Nigdy takie czegoś nie czułam.
-Ja… nie wiem co powiedzieć…
Tak naprawdę miał dużo do powiedzenia. Na przykład jak na jej widok bije mu szybciej serce
-Po prostu mnie pocałuj- szepnęła w jego usta.
SIMON
Bez pukania wszedł do pokoju sztywniaczka. Dla czego sztywniaczka? Jej strój mówił sam za siebie, nie pojmowała jego żartów. Wszystkim dziewczynom się podoba! Pisnęła zaskoczona. Ubrana w obcisłe czarne spodnie i za dużą koszulę wyglądała seksownie. Na ustach panowała ulubiona przez Simona czerń.  Ciemne oczy wpatrywały się w niego gniewnie.  Rzucił się na łóżku i ze śmiechem spojrzał się na Isabelle, która robiła porządki w szafie. Połowa ubrań była porozrzucana po pokoju w tym bielizna. Uniósł jedną brew gdy zobaczył czarny koronkowy stanik.
-Nie wiedziałem, że sztywniaczka masz takie rzeczy – palcem wskazał na stanik.
-Wielu rzeczy o mnie nie wiesz i proszę nie nazywaj mnie sztywniaczką. Nie możesz o tak nazywasz osób jeśli nie posiadasz żadnych konkretnych argumentów.
-Nuda!   Co robisz?
-Czy twój mózg jest na wakacjach?- spytała obojętnym tonem.
-Wow! Cięta riposta! Robi się ciekawie.- przewróciła oczami i wróciła do przerwanego zajęcia.-Czemuś sztywniaczko ze mną nie rozmawiasz? Uraziłem cię? Ej, mała?
-Mała to jest twoja pała- burknęło.
-Proszę państwa! Co za emocje! Sztywniaczka daje wielki popis!- rzuciła wszystkie ubrania do szafy i podeszła do leżącego Simona.
-Ja ci zaraz dam sztywniaczkę- szepnęła w jego usta.

*OOOO MATKO JUŻ MOGLIŚCIE SOBIE DAROWAĆ! FUJ! IDZCIE STOND FUFUFUFUJ*  

4 komentarze:

  1. Ja chce jak najszybciej kolejną część.
    Pozdrawiam i zycze weny.
    Clarissa Fairchild

    OdpowiedzUsuń
  2. Się uśmiałam ;") Pozdro z podłogi
    Nominuję cię do LBA
    szczegóły: http://welcome-in-the-xxi-century.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. nominuje cię do LBA. Więcej informacji na jaceiclaryczylimiloscmimowszystko.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń