środa, 3 lutego 2016

Rozdział 8

ALEC
Niepewnie wszedł do mieszkania. Czuł na sobie palący wzrok Magnusa, który uważnie go obserwował. Nie ukrywał szczęścia, że czarownik zgodził się na rozmowę. Instynkt podpowiadał mu, że są na dobrej drodze do związania się, ale zanim to się stanie, Magnus musi mu odpowiedź na kilka nurtujących go pytań. W milczeniu skierowali się da salonu. Usiedli naprzeciwko siebie. Chłopak miał na końcu języka pytania, lecz Wielki Czarownik Brooklynu wyprzedził go.
- Pewnie się zastanawiasz, czemu nie powiedziałem ci o mojej pasierbicy. Niewiele będę mógł powiedzieć, gdyż złożyłem przysięgę. Sam znam tylko część faktów z życia Kin.
- Tylko połowę? Przecież jesteś jej ojcem… - Alec nie ukrywał swojego zdziwienia.
- Przybranym - wziął głęboki oddech. - Wszystko zdarzyło się kilka lat temu…
W czasie odrodzenia kręgu miałem o wiele więcej pracy niż sobie wyobrażasz.  Robiłem sobie tylko dwudziestominutowe przerwy, zazwyczaj chodziłem na spacer lub do mojej kawiarni przecznicę stąd. Idąc usłyszałem krzyki małej dziewczynki. Zdziwiłem się, że żaden przechodzeń nie zareagował. Pobiegłem w stronę wrzasku. Na samym początku nie skojarzyłem, czym lub kim jest ta istota. Swoją magią odczepiłem istotę od dziecka. Była to mała dziewczynka. W połowie rozebrana patrzyła na mnie z przerażeniem. Miała wzrok. Chciałem do niej podejść, lecz ona wyszeptała:
- Nie krzywdź mnie i tak już zostałam skrzywdzona - złapała za swoje ubrania i w szybkości Nocnego Łowcy ubrała je, lecz dalej została na swoim miejscu.
Zdziwiłem się, żeby taka dziewczynka po takim przejściu siedziała normalnie.  Czułem, że jest inna. Samo jej poruszanie mówiło mi, że jest Nocnym Łowcą.  Popatrzyła smutno na dorosłego mężczyznę, który obudził się z omdlenia. Popatrzył na mnie zaskoczony. Wkurzony rzuciłem na niego zaklęcie. Nie zdawałem sobie sprawy, że łamię prawo. Był Nocnym Łowcą. Kin patrzyła na niego smutno. Podeszła do mnie i szepnęła:
- Uratowałeś mnie, chociaż nie musiałeś. Będziesz moim tatą? - spojrzała na mnie swoimi zielonymi oczami.
Jak miałem się nie zgodzić?  Bez zastanowienia się zgodziłem. Jako ojciec chciałem złapać ją za rękę, lecz ona popatrzyła na niego z ukosa.
- Nie ufam ludziom, oni nie zasługują na dotyk.
Dziewczyna coraz bardziej mnie zadziwiła. Niemożliwie, aby sześciolatka mówiła takie mądre rzeczy. Zachowywała się dojrzalej jak na swój wiek. Szła za mną jakby była moim partnerem.
Po rozwiązaniu wszystkich formalności o adopcji zaprowadziłem ją do swojego domu. Wszedłem do mieszkania, a ona stała i czekała.
- Wejdziesz?
- Czy dom jest bezpieczny? - rozejrzała się wokół.
- Jestem Wielkim Czarownikiem Brooklynu, ze mną nic ci nie grozi - ta odpowiedź wystarczyła, aby weszła.
Od razu skierowała się do salonu, wyglądało na to, że mieszkanie znała na pamięć. Szedłem za nią, patrząc na nią uważnie. Jako sześciolatka  była bardzo wysoka i zwinna. Gdy zobaczyła na stoliku miecz zostawiony przez Nocnego Łowcę od razu się go dopadła. Nie zdążyłem jej złapać. Każdy Przyziemny wie, jakie są tego konsekwencje, gdy zwykły człowiek dotknie niebiańskiej broni, lecz miecz zaświecił się w jej mały dłoniach. Otworzyła buzię ze zdziwieniem. Teraz miałem pewność, że w jej żyłach płynie krew Anioła.
Po dłuższym czasie napisałem list do Mistrza z prośbą, aby przyjechał szkolić Kin.  Gdy dziewczynka była młoda, Valentine poszukiwał zdolnych Nocnych Łowców do swojego Kręgu.  Zrobiłem wszystko, aby dziewczyna była bezpieczna. Widywałem ją tyko kilka razy w roku, im była starsza ty rzadziej. Trening z mistrzem był nieprzerwanie rygorystyczny. Do tego w wieku dziesięciu lat wyjawiły się jej czarodziejskie moce. Przez moc mistrz miał dwa razy wi ęcej pracy.  Była upartym dzieckiem, trudnym do okiełzana. Można stwierdzić: Wygląd anioła, charakter diablicy.  Na tym mogę zakończyć swoją opowieść. Kin jest bardzo skrytą dziewczyną, wiele skrywa sekretów, a ja to szanuję.
- A jakie jest jej prawdziwe nazwisko? - spytał po dłuższej chwili, gdy ochłonął po drastycznej historii o dziewczynie.
- Tylko ona o tym wie. Nigdy nie chciała mi tego powiedzieć.  Nie lubi, gdy ktoś mówi do niej pełnym imieniem  Gdy uczyliśmy się odczytywania umysłu, chociaż te lekcje były niepotrzebne, bo ona idealnie ukrywała swoje myśli i  uczucia, natknąłem się na jedną z myśli, która błądziła po jej umyśle.  Moje imię jest przeszłością jak nazwisko, czas zamknąć rozdział.
- Jednej rzeczy nie rozumiem , jeśli ona nie lubi dotyku…. To czemu mnie dotknęła i Maksa?
- Co!? - spytał zaskoczony. - Alec, to musiała być jakaś pomyłka, ona nigdy…  Nawet w walce…
Niebieskooki miał już  mówić, jak dziewczyna wróciła z misji, którą szpiegowali wraz z rodzeństwem, przytuliła się do niego, lecz jęk wydobywający się z góry, przeszkodził mu w tym. Magnus zerwał się i pobiegł na górę. Alec za nim, lecz on zatrzymał się przed drzwiami. Przez szparkę obserwował, co się działo w pokoju.
- Magnus? - szepnęła ze zmęczeniem.
Przykryta była kilkoma kocami, niewidocznie trzęsła się z zimna. Pod powiekami miała wory, była cała blada.
- Mówiłem ci wiele razy, że masz się nie przemęczać. Wiesz, jakie są tego konsekwencje. - zganił ją.
- Wiem,ale to było konieczne. Konsul prawie mnie nakrył, musiałam uciekać.
- Konsul był w Instytucie?! - zaczerpnął nerwowo powietrza, kiwnęła słabo głową.
- Miał być dopiero za kilka tygodni, lecz on pojawił się niespodziewanie. Maryse sama była zaskoczona.
- Jak cie nakrył? - Alec przegryzł nerwowo wargę.
- Byłam w swoi pokoju, zaczęłam się pakować, gdy Maryse powiedziała mi, że Konsul chce przybyć z wizytą. Gdy usłyszałam, że idzie, właścicielka Instytutu zapytała głośno, co on tu robi. Zbliżał się do mojego pokoju. Rzuciłam urok na swój pokój, potem na siebie, abym była niewidzialna. Gdy wszedł, wymknęłam się w ostatniej chwili - skłamała.
- Na szczęście cię nie odkrył. Kin, musisz wyjechać, Clave zaczęło węszyć. Nie jesteś teraz bezpieczna. Musisz wrócić do mistrza, natychmiast - kiwnęła głową.
- Zaraz otworzę bramę, a ty się pakuj.
Magnus zaczął mówić po łacinie, Kin w tym sam czasie zbierała swoje rzeczy.  Nie zdawali sobie sprawy, że są obserwowani przez Aleca, który miał ochotę wejść do pomieszczenia i pożegnać się z przyjaciółką. Gdy wszystko było gotowe, szepnął:
- Uważaj na siebie.
- A ty nie przesadź z brokatem - parsknął.
- W obliczu zagrożenia zawsze musisz mi dowalić z tym brokatem.
- Zawsze.
- Zawsze. To do… Następnego spotkania - kiwnęła głową  i wbiegła w portal.
Magnusowi opadły ramiona, już zaczął tęsknić za córką.  Zaalarmowany Alec po cichu przemknął się do salonu, gdzie usiadł posłusznie, udając, że nic nie widział ani słyszał. Magnus założył jedną ze swoim mask, która mówiła „Jest ok.”
- Co to był za hałas? - spytał „niczego” nieświadomy Alec.
- To tylko demon, który uwielbia narzekać, już go nie ma - kiwnął wolno głową.
- Możemy porozmawiać o nas? - spojrzał w jego kocie oczy.
- Zacznij od początku.
- Od początku?
- Ale za nim  to zaczniemy, chodź - złapał go za rękę i pociągnął na górę.
- Magnus co ty… - otworzył drzwi od swojej sypialni.
Sypialna Magnusa miała na samym środku wielkie łoże małżeńskie, po bokach stały szafeczki, a na nich lampy. Ściany w kolorze beżu.  Alec tylko domyślał się, czego chciał czarownik.
- Jedną noc bez zobowiązań. Ona naszej umowy  nie dotyczy.
- Jakiej umowy? - Magnus popchnął Aleca na łóżko, instynktownie niebieskooki pociągnął  czarownika.
- Zamknij się do jasnej cholery.  Czy zawsze Lightwoodowie muszę mieć ostatnie słowo? - nie dając czasu na odpowiedź wpił się w usta Nocnego Łowcy.

MAGNUS
Po nocy „bez zobowiązań” siedzieli jakby nigdy nic w salonie.  Alec dalej był zarumieniony i potargany jak Magnus. Kawa ledwo co mu szła przez gardło. Magnus musiał stwierdzić, że uśmiech Alexandra był powalający. Przegryzł nerwowa wargę, które były delikatnie spuchnięte od pocałunku.
- Czy teraz mi powiesz jaka to jest umowa? - czarownik odłożył kawę, złączył dłonie.
- To tak naprawdę nie jest umowa. Od jutra zaczniemy wszystko od nowa. Czyli wszystkie  wspomnienia, spotkania robią reset.  Zgadzasz się?
- A mam wybór?
- Zawsze jest wybór.
- Tak.
- Dobry wybór.
- Wiem.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Beta:Alixe♥
Zapraszam do komentowania!:)

8 komentarzy:

  1. Czemu takie krótkie? ;-;
    Malec <3 *-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham, kocham ! <3 *0*
    Pisz szybko mnie tu :D
    Pozdrawiam !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Nie wiem :(
      Za dzień lub dwa ma się pojawić kolejna część miniaturki, rozdział zacznę pisać jak skończę o Laurze (Girl with four wands), a jak go napiszę to znów dwa dni miną bo beta musi go sprawdzić :)
      Będzie narzekać, że za szybko piszę XD
      Alixe nie bij XD

      Usuń
    2. Hmmm, zastanowię się z tym biciem. Będę narzekać? Kto normalny pisze prawie rozdział dziennie?XD Nie no, wiesz, gratuluję weny i talentu, ale co za dużo to nie zdrowo.
      KC <3
      XOXO
      /Alixe

      Usuń
  4. Hej ;) Nominowałam Cie do LBA, więcej tutaj --> http://nefilim22.blogspot.com/2016/02/lba.html

    OdpowiedzUsuń