sobota, 21 maja 2016

1# Zamiana Ról

Jace Herondale od zawsze był wstydliwym chłopcem, jakakolwiek rozmowa peszyła go, rumieńce pojawiały się na policzkach.  Nerwowo przegryzał wargę, drapał się po karku nie wiedząc co powiedzieć.  Nie rozumiał dziewczyn, bał się ich. Uciekał jak tylko miał okazje.
 W oczach Lightwood był aniołkiem jest przeciwieństwem swojego przybranego brata Aleca.  Aleksander od niepamiętnych czasów uwielbiał przelotne romanse, imprezy, szaleństwo. Żył chwilą.
 A Isabella? Poszła ślady matki. Zimna, nieustępliwa, uparta.  Walczyła o równe prawa kobiet.  
Maks ? Nie istnieje.  Robert, Maryse są szczęśliwą rodziną.   Pamiętacie słynną dwójkę przyjaciół?  Clary jeszcze bardziej uparta, mówiąc wielkim skrócie damska wersja Jace.  Simon Lewis przystojniak, każda dziewczyna go pragnie w tym Isabella, gdyby mogła też bym się za niego brała.  To dopiero początek tej zakręconej historii. Pewnie chcecie wiedzieć kim jestem? Luz. Jestem Cichych Bratem opalającym się na  Hawajach… A tak na serio?  Pamiętacie Willa, Tessa i Jem? Bitwę przed Instytutem? Porwanie Tessy? Tak? Wspaniale! Nie muszę opowiadać mojej historii, która jest nudna.  Nie będę przedłużała bo sama się nie mogę doczekać aż wejdę w przeszłość… Jestem  Jessamine Lovelace bronie instytutu odkąd poniosłam klęskę w bitwie.  W bitwie, w której nawet nie chciałam uczestniczyć.  Wszelkie prawa zostały zastrzeżone przeze mnie. Wybaczcie ale od czasu do czasu  będę wtrącała swoje trzy grosze!

Jace Herondale siedział swoim pokoju, czytał książkę.  Pokój blondyna znajdował się na poddaszu. Pomieszczenie pokryte było bielą. Wszystko do siebie pasowało. Uwielbiał ciszę i spokój. Poddasze to miejsce, gdzie mógł się ukryć, przed wszystkim co go przytłacza.  Miał idealny widok na Brooklyn. Każdego ranka spoglądał w dół i wpatrywał się w śpieszących się ludzi . Często przez głowę mu przechodziły pytania:
Jakich ich jest cel?
Czemu się tak śpieszą?
Mają do czegoś?
Uniósł głowę, gdy do jego uszu dotarło naciśniecie klamki. W drzwiach stanął jego parabatai. Ubrany olśniewająco.  Nie ważne co ubierze i tak przykuwa wzrok.  Dziewczyny tylko raz w życiu spojrzały na niego gdy wywali się ze schodków. Jace nie robił nic co przykuwało bym innych ludzi do siebie. Nosił za duże swetry, znoszone dżinsy.  Czuł się w tym dobrze i nie miał zamiaru tego zmieniać.  
*Tsa, poczekaj, poczekaj blondasku*
Odłożył książkę na stolik i w milczeniu oczekiwał aż Aleksander zacznie mówić w jakim celu przyszedł.
-Wieczorem przyjadą do nas nowi lokatorzy z Londynu.- oznajmił cierpkim głosem.
-Z jakiego powodu?
-Nie dogadywali się z gryburem, czekaj… Jak on miał?  Nie ważne.  Udało mi się dowiedzieć, że przyjeżdża dziewczyna. Mam nadzieje, że będzie to niezła dupa.
Złotooki spojrzał z politowaniem na przyjaciela. Nie lubił swojej obecności mówienie na dziewczyny jak „ Laska, dupa” i tym podobne.  Kobietom należy się szacunek.  Brakowało mu odwagi, której nie miał aby to powiedzieć. Jak zawsze.
- Masz się przebrać w lepsze ciuchy niż te co masz na sobie- zilustrował wzrokiem parabatai.
-A te ubrania nie mogą być?- Alec westchnął.
-Nie- prychnął- Znajdź coś normalnego, sam muszę się ogarnąć.
-Dobrze- uległ.
Gdy jego przyjaciel wyszedł, wstał z łóżka i niechętnym krokiem podszedł do szafy. Wybrał ubrania, które miały być „normalne” (czarne dżinsy, obcisły podkoszulek i najmniej rozciągnięty sweter). Przygotowane ubrania zabrał do łazienki, gdzie wskoczył pod prysznic, dokładnie mył ciało i włosy. Wytarł ręcznikiem  ciało i ubrał przygotowane ubrania.  Zamknął pokój na klucz i ruszył w stronę kuchni. Zachęcające zapachy doprowadziły Jace do głodu. W kuchni gotowała Izzy, jako jedyna z Lightwood potrafiła gotować. Zerknęła z ukosa na wchodzącego do kuchni. Bez słowa podała miskę i zupą. Grzecznie podziękowała i zabrał się do jedzenia.
-Izzy!- krzyknął Alec.
-Czego?- warknęła.
-Widziałaś mój grzebień?
-Niby dlaczego miałam go widzieć?!- nie doczekała się odpowiedzi.
Jace jeszcze raz podziękował.  Umył swój talerz i od razu siostry. Odłożył naczynia na suszarkę. Siostra spojrzała na niego z miłością.  Bardzo dobrze wiedział, że nie lubi (wręcz nienawidzi) myć naczyń. Blondynowi było to obojętne.  Ruszył do salonu, gdzie grzecznie czekał na gości, który zawrócą mu w życiu.. A zwłaszcza ta jedna…
***
Clary Fray i Simon Lewis  z wielkim opóźnieniem znaleźli się w instytucie.  Jace z natury był cierpliwym człowiek lecz każdy ma wyznaczone granice. Zmęczony czekaniem ruszył do swojego pokoju gdzie chciał spocząć. Gdy tylko usłyszał nowe głosy dochodzące z korytarzu. Nie potrafił się zmusić do wejścia tam, byłyby w centrum uwagi, której chciał uniknąć.  Przylgnął do najbliższej ściany i kątem oka obserwował nowych przybyłych.  Pierwsze co rzuciło mu się w oczy to niska rudowłosa dziewczyna. Jej zielone oczy były widoczne z daleka.  Patrzyła na wszystko z zaciekawieniem. Nie mógł oddychać, nigdy nie widział kogoś tak pięknego. Mógł się na nią patrzeć cały czas gdyby nie zbroja, która spadła obok niego. Wystraszony odskoczył. Church spojrzał z wyższością na metal, który leży na ziemi.
-Co to było?- Anielki głos przemówił.
-Sprawdźmy.
Obrócił się na pięcie i uciekł do swojego pokoju. Rzucił się na łóżko. Oddychał z trudnością. Serce zaraz miała mu wskoczyć z piersi. Złapał za najbliższą poduszkę i przytulił się do siebie.
-Co się ze mną dzieje?- szepcze.
***
Otworzył niechętnie oczy, gdy delikatne pukanie do drzwi obudziło go. Podszedł do drzwi, spodziewając się swojego parabatai, który mógł mieć problem wybrania koszulki lub coś w tym stylu. Zaparło mu wdech w piersiach i zobaczył w drzwiach rozczochraną rudowłosą. Miała zaróżowione policzki.  Była po treningu. Uśmiechnęła się serdecznie.
Ona jest aniołem.
-Tak?- wydusił w końcu.
-Nie przeszkadzam?- pokręcił głową- Mogę wejść?- kiwnął głową i wpuścił dziewczynę do siostra.
Clary ubrana była w strój bojowy, który opinał jej ciało pokazując najlepsze strony kobiety.
-Wybacz, że…
-Nic się nie stało- przerwał jej, podrapał się po karku- Przepraszam…
-Nic się nie stało- uśmiechnęła się szeroko- Mieszkam teraz koło ciebie i czy w wolnym czasie mógłbyś mnie oprowadzić po okolicy?
-Ja.. e… no…- zaśmiała się- Jasne – podniósł niepotrzebnie ramiona.
-O! Matko! Nie przedstawiłam się jestem Clarissa Fray ale mów mi Clary jak reszta. A ty?
-Jace Herondale.- miał ochotę uciec, lecz nie miał gdzie. Pomocy.
-Miło mi i dziękuje- pocałowało go w policzek i wyszła  życząc miłego wieczoru.
Złapał się za policzek, na skórze dalej czuł delikatne usta dziewczyny.  Zażenowanie oblało jego ciało. Przez jego głowę przechodziły zdania, które mógł powiedzieć. Do tego pewnie się trząsł!
 *Żebyś wiedział jak bardzo. Gorzej niż Will oświadczający się Tessie*
    Po kilku długich minutach położył się na łóżku, gdzie dalej rozmyślał o zielonookiej piękności. Wszystko się zmienia.
***
Alec Lightwood nie zamierzał marnować nocy na spanie. Miał zamiar iść do najlepszego klubu Pandemium. Zanim ruszył w mrok, zabezpieczył się bronią. Kilka sztyletów wystarczyło, chociaż korciło go, aby wziąć ulubiony broń, którą był łuk.  Jakby wtedy tańczył z głupimi dziewczynami?   Oddawały swoje dziewictwo komuś obcemu, nie traktował ich szacunkiem.  Po co?
 *Poczekaj tylko Alec, jak tylko znajdę swoją parasolkę to mnie popamiętasz! Wszystko tej nocy się zmieni*
 Ubrał skórzaną kurtkę i wyszedł z pokoju. Po drodze spotkał rudowłosa, która od razu dała mu do zrozumienia, że nie z nią  takie numery jak on.  Machnął na to ręką, wolał łatwe dziewczyny. Nie przepadał za rudymi dziewczynami, wredne, marudne, dziwki.  Od zawsze uwielbiał brunetki są najlepsze w łóżku. Zimne powietrze uderzyło go w twarz, skulił się i przyspieszył. Przed klubem znalazł się dwadzieścia minut później. Ominął bramkarza i wszedł. Dotarły do niego zapachy alkoholu i seksu. To co najbardziej lubił. Usiadł przy barze zamówił kolejkę i pijąc przygotowane drinka rozejrzał się po pomieszczeniu. Bezpieczeństwo przede wszystkim! Czysto. Teraz poszukał idealny idiotki. Ta za niska, tamta za gruba. Blondynka? No chyba nie. Wkurzony odstawił pustą szklankę. Miał wejść w tłum, w zamiarze  zabrania pierwszej dziewczyny na bliższe „poznanie” lecz gwałtownie się zatrzymał widząc ją.  Wysoka dziewczyna gdzieś w jej wzroście, długie kręcone włosy, delikatne rysy twarzy, cyniczny uśmiech, długa biała sukienka zakrywająca wszystko. Przeszło mu przez myśl, że może jest przyziemną lecz nikt nie zwracał na nią uwagi. Nocnym łowcą też nie mogła być, biel jest kolorem żałobnym. Zaciekawionym dziewczyną ruszył za nią. Gdy był blisko celu ona uciekała.
Chcesz się zabawić w kota i myszkę? Zabawę czas zacząć.
Schował się za kolumną, gdy dziewczyna stanęła i zaczęła prowadzić z dziwnie ubrany czarownikiem.
-Musisz stąd iść zaraz przyjdą tutaj demony! Nie będziesz bezpieczna!
-Dam sobie radę. Jestem przecież do cholery nocnym łowcą!
-Jakby nie wiedział!  Nie zapomnij, że masz w sobie krew czarownikiem będziesz idealny celem dla tych parszywców.- warknął.
-Dam. Sobie. Radę- wycedziła.
-Kunegundo Bane wynoś się stąd!- wrzasnął.
-Nie trzeba mi dwa razy powtarzać!- wrzasnęła.
Biegiem  ruszyła wyjścia. Włosy podskakiwały  przy każdym ruchu. Sprawnie omijały grupkę ludzi. Brawo dla niej.
Bez własnej zgody właściciela nogi same skierowały się do wyjścia. Alec przepychał tłum tańczący aby dogonić uciekającą dziewczynę. Gdy znalazł się na dworze rozejrzał się wokół lecz nikogo kogo chciał znaleźć nie było, dziewczyna zniknęła. Zrezygnowany skierował się do instytutu.  Zły na siebie szedł ulicami, który nigdy nie powinien się zapuszczać. Jakaś dziewczyna zawróciła mu w głowie i zepsuł sobie całą zabawę. Głupio byłoby wracać. Miał zamiar wrócić dopiero przed piątą nad ranem a  nie ma nawet pierwszej w nocy. Wstyd. Usłyszał wrzask z najbliższej uliczki. Bez zastanowienia wbiegł do niej, wyciągnął sztylet i zmrużył oczy. Dziewczyna z klubu trzymała się za ramię, przed nią stał demon.   Syczał i pokazywał pazury.  W dwóch podskokach znalazł się przy demonie i wbił sztylet, który wybuchnął niebiańskim blaskiem. Schował do skórzanej kurtki broń i podniósł broń. Oddychała z trudem, patrzyła z przerażeniem na swojego bohatera.
-Co, żadnego „dziękuje” za uratowanie życia?- spojrzał w jej ciemnozielone.
Oczy anioła.
Że co kurwa?
Dziewczyna chciała się wyszarpać lecz jedynie syknęła z bólu.
-Ostrożnie. Ten demon dostał kawałek ciebie.- wyciągnął stelę i na szyi gdzie było żadnej rany narysował leczącą runę.-Nic, ci nie jest?- spytał troskliwym głosem (to było do niego nie podobne )
-Dlaczego ta uliczka wiruje?- szepnęła.
-Jad demona- szepnął.
-Jest źle?- gdyby nie refleks niebieskiego dziewczyna leżałaby na ziemi.
-Mam cię.

Wybaczcie! To nie jest rozdział! Gdy miałam zacząć pisać rozdział to  nagle wpadła mi historia z miniaturką. Nawet nie wiecie jak było ciężko pisać tak o Alecu xD A Jace? Aniołek? Wstydliwy. Na Razjela.  Po wstawieniu miniaturki biorę się za pisanie rozdziału. Od razu uprzedzam, że  tej miniaturce Alec nie jest gejem chociaż miał być, ale zaczęłam pisać jakie są dziewczyny itp.. To zrezygnowałam ;-;  Nie muszę chyba pisać, gdzie zaczynają się *..* to są myśli Jessamine J Dalej poszukuje bety ! Alixe jest bardzo zajęta a ja nie będę niej przecież zmuszała J


6 komentarzy:

  1. Nominowałam cię do LBA!! Więcej info:http://ukrytetajemnice.blogspot.com/2016/05/lba.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Zostałaś nominowana do LBA <3
    Więcej info na http://dont-be-scared-shadowhunters.blogspot.com/2016/05/lba_22.html
    ps. Supi rozdział

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam tę przyjemność nominowania Cię do LBA! :)Więcej informacji o tu:
    http://all-the-legends-are-true.blogspot.com/2016/05/lba_25.html
    Pozdrowionka ;*

    OdpowiedzUsuń