Sebastian.
Dziewczyna z
zaciekawieniem oglądała „ich” dom. Ubrana w
kwiecistą sukienkę biegała po domu. Runy oplatały jej ciało jak bat rękę
Izzy.
Podchodziła
każdego mebla i podnosiła różne przedmioty. Cierpliwie za nią szedł, jakby był
jej cieniem. Przegonił ciepło, które
rozlało się po sercu. Nienawidził ludzkich uczuć. Miłość jest słaba. Kochać to
niszczyć, a kochanym to zostać zniszczonym.
-Co to?-
spytała unosząc szkatułkę z inicjałami J.C.
Rozszerzył
oczy ze zdziwienia. W dwóch podskokach znalazł się przy niej i odebrał
szkatułkę. Przestraszona cofnęła się o krok.
-Nigdy.
Więcej. Tego. Nie. Dotykaj.- wycedził.
-Przepraszam-
wyszeptała i spuściła głowę.
Westchnął.
Odłożył pudełko i złapał dziewczynę za nadgarstek. Dzięki wyczulonym zmysłom
usłyszał przełknięcie śliny oraz szybkie bicie serca. Bała się niego. Był
potworem. Z nadludzką siłą pociągnął ją do sypialni. Jego sypialni. Popchnął na łóżku. Wystraszona odsunęła się
od niego.
-Wiesz czego
teraz potrzebuje?- warknął.
Oddychała
głęboko. Zielone oczy z ciemniały.
Sebastian miał ją zaatakować ustami, sprawić ból jaki robi innym „kobietom”.
Jeśli kobietę można nazwać, która jest demonem. Lecz ona pociągnęła go do
siebie i… po prostu przytuliła. Przylgnęła całą siłą. Obróciwszy się na plecy, poczuł jak włosy
dziewczyny muskają jego policzek. Gorący oddech atakował jego szyje. Zacisnęła oczy. Nie ruszała się. Jedynie
unosząca się klatka piersiowa dawała oznaki, że żyje. Położył dłonie na jej
plecach, zataczając kręgi na plecach, poczuł przyjemne dreszcze. Po dłużej
chwili dziewczyna zasnęła, a on razem z nią. Z kłamstwem, które wyżerało go od
środka.
Jestem potworem.
Jestem potworem.
Jestem potworem.
Magnus.
Kolejna
nieprzespana noc.
Kolejne
daremne szukanie.
Utrata
wiary.
Samotnie
upijał swoje smutki.
Zmusił
resztę do wyjścia. Nie mógł na nich patrzeć. Ich dusze zalane smutkiem
wprawiały go w bezradność. Westchnął. Wyczarował sobie ognistą i jednym
duszkiem wypił zawartość szklanki. Wiedział, że to nie koniec.
ALEC
Połknął
kilka tabletek, które powinny sprawić, że zmorzy go twardy sen. Leżał w samym bokserkach, przykryty jedynie
kocem. Mimo, że w pomieszczeniu panował gorąc, niewyjaśniony chłód przenikał
jego ciało po same kości. Myśli toczyło zaciętą walkę. Serce rozpaczało. Cisza dobijała. Po długich minutach powieki
stawały się ciężkie, aż ukończyły swój bieg.
Znajdował
się w swoim pokoju, w łóżku. Wszystko
byłoby okey gdyby… nie czarownica, która siedziała naprzeciwko niego.
Zaskoczony usiadł prosto.
-A tobie
co?- burknęła.
-Ale… ty…
jak? Co do cholery?
-Hello its
mi, nie jestem prawdziwa dziś. Takie tam czary- mary hokus pokus.- machnęła
ręką.
Niebieskooki
spojrzał na jej strój. Ubrana w kwiecistą sukienkę wpatrywała się w niego jak
idiotę. Włosy opadały falami na ramiona (włosy miała powyżej pasa).
-Zrób
zdjęcie zostanie na dłużej.- przewróciła oczami.- Teraz mnie posłuchaj, jasne?
Jasne, jak brokat?- kiwnął głową.- Świetnie.
Przerzuciła
włosy na jedną stronę i wzięła głęboki oddech. Twardo wpatrywała się w
niebieskookiego.
-Musisz przestać
szukać Sebastiana i mnie.
-Co?! Chyba
zwariowałaś!- powiedział oburzony.
-Alec, ty
nie rozumiesz. Mam zadanie do wykonania,
jeśli go nie wypełnię- przełknęła ślinę- Valentine wróci. Nikt nie przeżyje. On
chcę zemsty.
-Poczekaj.
Nie rozumiem. Jakie zadanie?
-Muszę
przywrócić dawnego Sebastiana. Sebastiana, który was uratował. Sebastiana, który nie ma w sobie ani kropli
demona. Sebastiana, który unicestwi raz
na zawsze Valentine- ostatnie słowa powiedziała z obrzydzeniem.
-Ale…-
zaczął nie mogąc dobrać słów.
-Musze przy
nim tylko być.- westchnęła.- To brzmi dziwnie ale muszę to zrobić.
-Kin
powiedzieć chociaż gdzie będę mógł cie odnaleźć?
-Odpowiedz
to: Clary i Maks.
-Nie
rozumiem!
-Lustro-
dziewczyna zaczęła się rozmazywać.
-Kin!-
wrzasnął.
Otworzy gwałtownie
oczy. Serce dudniło mu w piersi jak
oszalałe. Pot spływał strużkami po ciele. Wyskoczył z łóżka i pobiegł do
łazienki. Oparł się o zlew i spojrzał w lustro. Oczy przekrwione. Kilkudniowy
zarost. Cienie pod oczami. Westchnął nabrał zimnej wody i opłukał twarz. Skarcił
się za niechlujstwo. W łazience odbył wszyscy potrzebne czynności aby
doprowadzić się do stanu normalności. Jednak myśli przeszkadzały w skupieniu
się. Kilka razy pokaleczył sobie brodę, przez co musiał użyć Iratze. Nie
ominęły go przekleństwa, które cisnęły m się na usta.
Po godzinie wyszedł z pokoju. Skierował się
prosto do salonu. Gdzie wszyscy siedzieli z ponurymi minami.
-Co jest?-
spytał po czym usiadł koło Izzy.
Magnusa nie
było. Zrobiło mu się przykro lecz nic nie powiedział. Doskonale wiedział, że
czarownic potrzebuje czasu. Czas teraz jest jak złoto.
-Królowa
Jasnego Dworu nie żyje- mruknął Parabatai- Nikt nie wie co się stało. Faire są
w żałobie.
-Mamy podejrzenie na pewną osobę…- zaczęła
Isabella, kątem oka Alec dostrzegł, że Clary wyprostowała się.
-Sebastian-
dokończył.-Posłuchajcie miałem dzisiaj sen z Kin.
-Parabatai
wiem, że twojego życie seksualne jest na niskim poziome i domagasz się czegoś
od Magnusa ale nie chcemy znać szczegółów.
-Jace-
warknął- Nie o to mi chodziło. Nie przerywaj mi- zagroził mu palcem- Chodziło
mi o to, że odpowiedz to : Lustro, Clary i Maks.
-Co ja?-
spytał okularnik.
-Maks powiedz
mi co ci się kojarzy się z Lustrem?- Isabella zmarszczyła brwi.
Poprawił
okulary i po dłuższej chwili odpowiedział.
-Lustro
kojarzy mi się z jeziorem Lyn w Idrisie. Ale nie koniecznie musimy być to jezioro lecz
brama. Valentine przywołał Anioła Razjela prosząc o przysługę… Nie… Czekajcie…
-Lustro to
brama- powiedział powoli Simon, który teraz się odezwał- Połowa „zagadki”
została rozwiązana ale o co chodzi z tobą, Clary?
-Nie wiem-
wzruszyła ramionami- Idę zrobić kawę. Ktoś chcę?- wszyscy bez wyjątku poprosiły
o napój, jedynie Maks poprosił o gorącą czekoladę.
Po kilku
minutach ciszy przyszła Clary z parującym napojem. Jak zwierzęta rzucili się po
napoje. Alec jednym łykiem wpił całą zawartość. Gorący napój patrzył go w język
i przełyku.
-Już wiem!-
wrzasnął Maks.
-Mów- rzucił
Simon, który musiał ściągnąć mokrą od kawy koszulę. Nie był z tego powodu zadowolony.
-Clary
potrafisz dalej tworzyć runy?
-Tak-kiwnęła
głową.
-Pamiętasz
jak jakie runy używałaś aby otworzyć bramę…
-Sugerujesz,
że Clary ma otworzyć bramę, aby…
-Znaleźć
tego dupka, który zabił połowę nocnych łowców, nie wspominając o podziemnych?-
Simon wzruszył ramionami- No co?
-Jest jedno
ale…- zaczął Alec- Brama przeniesie osobę, która wiem gdzie chcę iść. A nie
wiemy gdzie oni są.
-Moje
obrazki wiedzą…- szepnęła Clary, po czym wybiegła z salonu i wróciła z pustymi
rękami- Nie mogę ich znaleźć kładłam je na pewno na parapecie !
-Clary- Jace
złapał ją za nadgarstki- Wszystkie rysunki oddałaś Magnusowi, aby ten wysłał je
Ragnor ‘owi nie pamiętasz?
-No super!
Gdyby mamy jakiś punkt zaczepienia brakuje nam tylko kluczowego elementu…-
prychnęła Izzy.
-Zaraz
napiszę ognisty list do Magnusa… A w tym czasie ćwiczę jakby zaraz miała być
wojna. Clary dopóki sprawa się nie rozwiąże, nie mów nic swojej matce. Jeszcze
tego nam brakuje. Izzy, Maks, Jace ani słowa mamie. Musimy ją gdzieś wysłać…-
przeczesał włosy.- Niech Razjel ma was w opiece.
Rozdzial super! Nie moge sie doczekac na nastepny! Dlaczego oddala te obrazki?! Eh.. Tak blisko, a tak daleko...
OdpowiedzUsuńPrzy okazji, nominowalam Cie do LBA :D
http://all-the-legends-are-true.blogspot.com/2016/08/lba4.html :)