piątek, 12 sierpnia 2016

Rozdział 23

Sebastian.
Dziewczyna z zaciekawieniem oglądała „ich” dom. Ubrana w  kwiecistą sukienkę biegała po domu. Runy oplatały jej ciało jak bat rękę Izzy.
Podchodziła każdego mebla i podnosiła różne przedmioty. Cierpliwie za nią szedł, jakby był jej cieniem.  Przegonił ciepło, które rozlało się po sercu. Nienawidził ludzkich uczuć. Miłość jest słaba. Kochać to niszczyć, a kochanym to zostać zniszczonym.
-Co to?- spytała unosząc szkatułkę z inicjałami J.C.
Rozszerzył oczy ze zdziwienia. W dwóch podskokach znalazł się przy niej i odebrał szkatułkę. Przestraszona cofnęła się o krok.
-Nigdy. Więcej. Tego. Nie. Dotykaj.- wycedził.
-Przepraszam- wyszeptała i spuściła głowę.
Westchnął. Odłożył pudełko i złapał dziewczynę za nadgarstek. Dzięki wyczulonym zmysłom usłyszał przełknięcie śliny oraz szybkie bicie serca. Bała się niego. Był potworem. Z nadludzką siłą pociągnął ją do sypialni. Jego sypialni.  Popchnął na łóżku. Wystraszona odsunęła się od niego.
-Wiesz czego teraz potrzebuje?- warknął.
Oddychała głęboko.  Zielone oczy z ciemniały. Sebastian miał ją zaatakować ustami, sprawić ból jaki robi innym „kobietom”. Jeśli kobietę można nazwać, która jest demonem. Lecz ona pociągnęła go do siebie i… po prostu przytuliła. Przylgnęła całą siłą.  Obróciwszy się na plecy, poczuł jak włosy dziewczyny muskają jego policzek. Gorący oddech atakował jego szyje.  Zacisnęła oczy. Nie ruszała się. Jedynie unosząca się klatka piersiowa dawała oznaki, że żyje. Położył dłonie na jej plecach, zataczając kręgi na plecach, poczuł przyjemne dreszcze. Po dłużej chwili dziewczyna zasnęła, a on razem z nią. Z kłamstwem, które wyżerało go od środka.
Jestem potworem.
Jestem potworem.
Jestem potworem.

Magnus.
Kolejna nieprzespana noc.
Kolejne daremne szukanie.
Utrata wiary.
Samotnie upijał swoje smutki.
Zmusił resztę do wyjścia. Nie mógł na nich patrzeć. Ich dusze zalane smutkiem wprawiały go w bezradność. Westchnął. Wyczarował sobie ognistą i jednym duszkiem wypił zawartość szklanki. Wiedział, że to nie koniec.
ALEC
Połknął kilka tabletek, które powinny sprawić, że zmorzy go twardy sen.  Leżał w samym bokserkach, przykryty jedynie kocem. Mimo, że w pomieszczeniu panował gorąc, niewyjaśniony chłód przenikał jego ciało po same kości. Myśli toczyło zaciętą walkę. Serce rozpaczało.  Cisza dobijała. Po długich minutach powieki stawały się ciężkie, aż ukończyły swój bieg.
Znajdował się w swoim pokoju,  w łóżku. Wszystko byłoby okey gdyby… nie czarownica, która siedziała naprzeciwko niego. Zaskoczony usiadł prosto.
-A tobie co?- burknęła.
-Ale… ty… jak? Co do cholery?
-Hello its mi, nie jestem prawdziwa dziś. Takie tam czary- mary hokus pokus.- machnęła ręką.
Niebieskooki spojrzał na jej strój. Ubrana w kwiecistą sukienkę wpatrywała się w niego jak idiotę. Włosy opadały falami na ramiona (włosy miała powyżej pasa).
-Zrób zdjęcie zostanie na dłużej.- przewróciła oczami.- Teraz mnie posłuchaj, jasne? Jasne, jak brokat?- kiwnął głową.- Świetnie.
Przerzuciła włosy na jedną stronę i wzięła głęboki oddech. Twardo wpatrywała się w niebieskookiego.
-Musisz przestać szukać Sebastiana i mnie.
-Co?! Chyba zwariowałaś!- powiedział oburzony.
-Alec, ty nie rozumiesz.  Mam zadanie do wykonania, jeśli go nie wypełnię- przełknęła ślinę- Valentine wróci. Nikt nie przeżyje. On chcę zemsty.
-Poczekaj. Nie rozumiem.  Jakie zadanie?
-Muszę przywrócić dawnego Sebastiana. Sebastiana, który was uratował.  Sebastiana, który nie ma w sobie ani kropli demona.  Sebastiana, który unicestwi raz na zawsze Valentine- ostatnie słowa powiedziała z obrzydzeniem.
-Ale…- zaczął nie mogąc dobrać słów.
-Musze przy nim tylko być.- westchnęła.- To brzmi dziwnie ale muszę to zrobić.
-Kin powiedzieć chociaż gdzie będę mógł cie odnaleźć?
-Odpowiedz to: Clary i Maks.
-Nie rozumiem!
-Lustro- dziewczyna zaczęła się rozmazywać.
-Kin!- wrzasnął.
Otworzy gwałtownie oczy.  Serce dudniło mu w piersi jak oszalałe. Pot spływał strużkami po ciele. Wyskoczył z łóżka i pobiegł do łazienki. Oparł się o zlew i spojrzał w lustro. Oczy przekrwione. Kilkudniowy zarost. Cienie pod oczami. Westchnął nabrał zimnej wody i opłukał twarz. Skarcił się za niechlujstwo. W łazience odbył wszyscy potrzebne czynności aby doprowadzić się do stanu normalności. Jednak myśli przeszkadzały w skupieniu się. Kilka razy pokaleczył sobie brodę, przez co musiał użyć Iratze. Nie ominęły go przekleństwa, które cisnęły m się na usta.
 Po godzinie wyszedł z pokoju. Skierował się prosto do salonu. Gdzie wszyscy siedzieli z ponurymi minami.
-Co jest?- spytał po czym usiadł koło Izzy.
Magnusa nie było. Zrobiło mu się przykro lecz nic nie powiedział. Doskonale wiedział, że czarownic potrzebuje czasu. Czas teraz jest jak złoto.
-Królowa Jasnego Dworu nie żyje- mruknął Parabatai- Nikt nie wie co się stało. Faire są w żałobie.
-Mamy  podejrzenie na pewną osobę…- zaczęła Isabella, kątem oka Alec dostrzegł, że Clary wyprostowała się.
-Sebastian- dokończył.-Posłuchajcie miałem dzisiaj sen z Kin.
-Parabatai wiem, że twojego życie seksualne jest na niskim poziome i domagasz się czegoś od Magnusa ale nie chcemy znać szczegółów.
-Jace- warknął- Nie o to mi chodziło. Nie przerywaj mi- zagroził mu palcem- Chodziło mi o to, że odpowiedz to : Lustro, Clary i Maks.
-Co ja?- spytał okularnik.
-Maks powiedz mi co ci się kojarzy się z Lustrem?- Isabella zmarszczyła brwi.
Poprawił okulary i po dłuższej chwili odpowiedział.
-Lustro kojarzy mi się z jeziorem Lyn w Idrisie. Ale  nie koniecznie musimy być to jezioro lecz brama. Valentine przywołał Anioła Razjela prosząc o przysługę… Nie… Czekajcie…
-Lustro to brama- powiedział powoli Simon, który teraz się odezwał- Połowa „zagadki” została rozwiązana ale o co chodzi z tobą, Clary?
-Nie wiem- wzruszyła ramionami- Idę zrobić kawę. Ktoś chcę?- wszyscy bez wyjątku poprosiły o napój, jedynie Maks poprosił o gorącą czekoladę.
Po kilku minutach ciszy przyszła Clary z parującym napojem. Jak zwierzęta rzucili się po napoje. Alec jednym łykiem wpił całą zawartość. Gorący napój patrzył go w język i przełyku.
-Już wiem!- wrzasnął Maks.
-Mów- rzucił Simon, który musiał ściągnąć mokrą od kawy koszulę. Nie był  z tego powodu zadowolony.
-Clary potrafisz dalej tworzyć runy?
-Tak-kiwnęła głową.
-Pamiętasz jak jakie runy używałaś aby otworzyć bramę…
-Sugerujesz, że Clary ma otworzyć bramę, aby…
-Znaleźć tego dupka, który zabił połowę nocnych łowców, nie wspominając o podziemnych?- Simon wzruszył ramionami- No co?
-Jest jedno ale…- zaczął Alec- Brama przeniesie osobę, która wiem gdzie chcę iść. A nie wiemy gdzie oni są.
-Moje obrazki wiedzą…- szepnęła Clary, po czym wybiegła z salonu i wróciła z pustymi rękami- Nie mogę ich znaleźć kładłam je na pewno na parapecie !
-Clary- Jace złapał ją za nadgarstki- Wszystkie rysunki oddałaś Magnusowi, aby ten wysłał je Ragnor ‘owi nie pamiętasz?
-No super! Gdyby mamy jakiś punkt zaczepienia brakuje nam tylko kluczowego elementu…- prychnęła Izzy.

-Zaraz napiszę ognisty list do Magnusa… A w tym czasie ćwiczę jakby zaraz miała być wojna. Clary dopóki sprawa się nie rozwiąże, nie mów nic swojej matce. Jeszcze tego nam brakuje. Izzy, Maks, Jace ani słowa mamie. Musimy ją gdzieś wysłać…- przeczesał włosy.- Niech Razjel ma was w opiece.

1 komentarz:

  1. Rozdzial super! Nie moge sie doczekac na nastepny! Dlaczego oddala te obrazki?! Eh.. Tak blisko, a tak daleko...
    Przy okazji, nominowalam Cie do LBA :D
    http://all-the-legends-are-true.blogspot.com/2016/08/lba4.html :)

    OdpowiedzUsuń