Zanim
przeczytasz rozdział zerknij na ten krótki fragment z szóstej części Darów
Anioła. Zrozumiesz wiele rzeczy w tym…
Sebastiana. Może. Uwaga są to urywki fragmentów! Pisałam z książki więc mogą
się pojawić błędy.
„ Anioł-
powiedziała Clary.- Jak miał na imię?
Zaskoczony
Sebastian wahał się przez chwilę.
-Anioł?
-Ten,
któremu obciąłeś skrzydła i wysłałeś je do Instytutu. Ten, którego zabiłeś.
-Nie
rozumiem. Co za różnica?
-Owszem, nie
rozumiesz- stwierdziła Clary. – To, co zrobiłeś, jest zbyt straszne, żeby
wybaczyć, a ty nawet nie wiesz jak straszne.
I właśnie dlatego nie. Dlatego nigdy. Nigdy ci nie wybaczę. Nigdy cię nie pokocham. Nigdy.”
„-Ale to
jest nasza krew.- Sebastian kładł nacisk na każde słowo.- Zresztą, ty przyjęłaś
miecz. Chciałaś go. […]
-Kłamiesz,
kiedy mówisz, że nigdy mnie nie pokochasz. Że jesteśmy różni. Kłamiesz tak samo
jak ja…
-Przestań,
Zabierz ode mnie ręce.
-Ale ty
jesteś moja. Chcę, żebyś… potrzebuje…”
„-Chcesz,
żeby ona chciała pójść z tobą. Wszyscy w twoim życiu tylko tobą gardzili.
Matka. Ojciec. A teraz twoja siostra. „
-Nawet w
snach nie jesteś sam. […] Ale jak znajdziesz kogoś, kto cię zrozumie? Ty nie wiesz, co to miłość. ‘’
KIN
Obudziła się
wypoczęta. Ciepło bijące od chłopaka
sprawiało, że czuła się jak w domu. Uśmiechnęła się. Pocałowała go w obojczyk i
obróciła się na bok. Sebastian mruknął przez
sen i przytulił się do pleców dziewczyny, szczelnie owijając ją nogami. Po
dłuższym czasie w jednej pozycji obróciła się twarzą do chłopca z duszą demona. Palcem wskazującym jeździła po policzku,
kącikach ust. Serce zabiło szybciej, gdy ujrzała duże zielone oczy, lekko
zamglone. Obserwował każdy jej ruch.
-Jesteś
piękny- szepnęła.
-A ty moja-
powiedział z seksowną chrypą, na jej policzkach pojawiły się rumieńce.- Głodna?
-Troszku-
popatrzyła na kołdrę.
-To czemu
mnie nie obudziłaś wcześniej?- podniósł się na łokciach.
Mimowolnie
spojrzała na tors chłopaka. Chociaż
chłopak miał wiele blizn, które powinny odpychać czarownicę, ona pokochała
je. Chłopak ściągnął kołdrę, którą był
przykryci. Złapał ją za biodra, przez co
musiała go objąć nogami. Policzkiem
przytuliła się do torsu chłopaka, poczuła silne dłonie na plecach. Wreszcie
była szczęśliwa…
SEBASTIAN
Posadził
osobistego anioła na blacie. Lecz zanim
zabrał dłonie z jej bioder, złożył na ustach krótki pocałunek, który przerodził
w burzę namiętności. Koszulka dziewczyny
podwinęła się do góry, przez co miał idealny dostęp do nagiej skóry. Romantyczną chwile zepsuła dziewczyna, a
dokładnie brzuch dziewczyny. Wybuchnął śmiechem.
-Ktoś tu
domaga się jedzenia- na jego ustach zagościł szeroki uśmiech.
-Pomóc ci?
-Nie.
-Ale ja chcę
ci pomóc!- spojrzała w jego oczy i od razu tego pożałowała.
Zielone oczy
poszły w niepamięć. Teraz czarne oczy patrzyły na nią z nienawiścią. Skuliła się.
-Jesteś taka
głupia? Nie rozumiesz słowa „nie”?- złapał ją za nadgarstki.
-Sebastianie…
to boli- zaszlochała.
Chłopak od
razu ją wypuścił i cofnął się o krok. Czuła, że walczy ze sobą. Ze swoim
osobistym demonem. Po długim minutach, zieleń, którą kochała wróciła na swoje
miejsce. Wróciła do poprzedniej pozycji. Zielonooki zrobił krok i przytulił do
siebie czarownicę. Głaskał ją po plecach i szeptał przeprosiny we włosy.
- Po
południu zobaczysz się z moim ojcem.
-Okey-
powiedziała z dziwną nutką głosie.
-Ale
najpierw śniadanie.- rzekł radośnie.
Teraz to on
był szczęśliwy…
MAGNUS
Przeklinał
swojego najlepszego przyjaciela. Płonący list zgasł dopiero po dłuższym czasie.
To znak, że Ragnor jest bardzo zajęty przez co nie szybko przeczyta list.
Zdenerwowany podpalił kot swojego kota. Biedny futrzak musiał wskoczyć do
wazony pełnego wody przez co wyglądał niekorzystnie. Prychnął oburzony i
pobiegł na górę w myślach przeklinać swojego pana.
Wielki
Czarownik Brooklynu nie mógł usiedzieć w miejscu w jego głowie była prawdziwa
wojna myśli. Zastanawiał się gdzie mógł popełnić błąd, zrobił wszystko, aby
jego córka była bezpieczna. Usiadł na sofie i napił się zimnej kawy, którą
„zamówił” w Itace. Gorzki płyn wypełnił jego gardło, pożałował tego. Usłyszał
pukanie. Strzelił palcami i drzwi otworzył się z hukiem. Osoba bez wahania weszła do pomieszczenia,
znajomy zapach perfum dotarł do jego nozdrzy. Aleksander Lightwood usiadł na
sofie obok czarownika i napił się zimnej
kawy, która była na stoliku. Jego twarz nabrała grymasu. Magnus kątem oka
oglądał poczynania nocnego łowcy po czym prychnął. Ten głupi gest
niebieskookiego w jakiejś części rozśmieszył czarownika.
- Czemu my
musimy walczyć za ten świat? – spytała lec bardziej do siebie niż Magnusa.
-Bo ludzie
są słabi, boją się swoich lęków. Wyobraź sobie dorosłego mężczyznę, który
wygląda jak twardziej ale zobaczy swój najgorszy koszmar przed sobą. Jak
myślisz co zrobi? Będzie walczył czy ucieknie? Nawet jakby chciał to nie miałby
czym. Jesteście darem nieba, czy wam się to podoba czy nie.
Aleksander
już szykował się na odpowiedzenie na „ Jesteście darem nieba, czy wam się to
podoba czy nie.” ale ciche pukanie
przerwało rozmowę dwójki mężczyzn.
Czarownik i nocny łowca zerwali się z sofy i pobiegli do drzwi. Za
drzwiami stała babcia, która
znikała. Zaskoczeni nic nie zrobili.
Wpatrywali się w kobietę, która zniknęła i zostawiła koszyczek a w nim zielone
dziecko. Mags podniósł koszyk i z Aleciem
wrócili do salonu. Przez pół nocy dyskutowali
co z małym czarownikiem zrobić. Wreszcie postanowili, że je zaadaptują i
nazwą Malec.
KIN
Siedziała
sama w salonie ubrana w białą sukienkę. Sebastian musiał gdzieś pójść nie był z
tego powodu zadowolony wręcz nie przeciwnie… wkurzony. Rozejrzała się po pomieszczeniu nie było za
czysto. Pokręciła głową.
-Jeśli mam
tu mieszkać, to musi być czysto.
Pobiegła do
kuchni i wyciągnęła worek na śmieci.
Zanim zabrała się za sprzątanie ubrała na siebie kapcie , które
wyglądają jak małe kaczuszki. Wybuchnęła śmiechem i zabrała się do pracy. Po
godzinie cały dom lśnił czystością. Zmęczona usiadła na krześle. Przed nią
leżały dwa worki najróżniejszych śmieci. Otarła mokre czoło. Nawet nie zdawała sobie sprawy, że jest obserwowana…
Krótki? Wiem.
Zmęczona
brakiem wakacji? Tak.
Zaraz koniec
opowiadania? To dopiero początek!
Tak łatwo się mnie nie pozbędziecie xD
Pytanko.
Widzicie
zmianę u Sebcia? XD
Nareszcie! No no Kin zaczyna zarabiać sobie Sebastiana i mam nadzieję że uda jej się go zrobić.
OdpowiedzUsuń45 years old Engineer I Glennie Doppler, hailing from Guelph enjoys watching movies like Destiny in Space and Backpacking. Took a trip to Kathmandu Valley and drives a Ferrari 250 GT LWB California Spider. Nazwa domeny
OdpowiedzUsuń