wtorek, 30 sierpnia 2016

Rozdział 24

Zanim przeczytasz rozdział zerknij na ten krótki fragment z szóstej części Darów Anioła. Zrozumiesz wiele  rzeczy w tym… Sebastiana. Może. Uwaga są to urywki fragmentów! Pisałam z książki więc mogą się pojawić błędy.
„ Anioł- powiedziała Clary.- Jak miał na imię?
Zaskoczony Sebastian wahał się przez chwilę.
-Anioł?
-Ten, któremu obciąłeś skrzydła i wysłałeś je do Instytutu. Ten, którego zabiłeś.
-Nie rozumiem.  Co za różnica?
-Owszem, nie rozumiesz- stwierdziła Clary. – To, co zrobiłeś, jest zbyt straszne, żeby wybaczyć, a ty nawet nie wiesz jak straszne.  I właśnie dlatego nie. Dlatego nigdy. Nigdy ci nie wybaczę. Nigdy cię nie pokocham. Nigdy.”
„-Ale to jest nasza krew.- Sebastian kładł nacisk na każde słowo.- Zresztą, ty przyjęłaś miecz. Chciałaś go. […]
-Kłamiesz, kiedy mówisz, że nigdy mnie nie pokochasz. Że jesteśmy różni. Kłamiesz tak samo jak ja…
-Przestań, Zabierz ode mnie ręce.
-Ale ty jesteś moja. Chcę, żebyś… potrzebuje…”
„-Chcesz, żeby ona chciała pójść z tobą. Wszyscy w twoim życiu tylko tobą gardzili. Matka. Ojciec. A teraz twoja siostra. „
-Nawet w snach nie jesteś sam. […] Ale jak znajdziesz kogoś, kto cię zrozumie? Ty nie wiesz, co to miłość. ‘’





KIN
Obudziła się wypoczęta.  Ciepło bijące od chłopaka sprawiało, że czuła się jak w domu. Uśmiechnęła się. Pocałowała go w obojczyk i obróciła się na bok.  Sebastian mruknął przez sen i przytulił się do pleców dziewczyny, szczelnie owijając ją nogami. Po dłuższym czasie w jednej pozycji obróciła się twarzą do chłopca  z duszą demona.  Palcem wskazującym jeździła po policzku, kącikach ust. Serce zabiło szybciej, gdy ujrzała duże zielone oczy, lekko zamglone.  Obserwował każdy jej ruch.
-Jesteś piękny- szepnęła.
-A ty moja- powiedział z seksowną chrypą, na jej policzkach pojawiły się rumieńce.- Głodna?
-Troszku- popatrzyła na kołdrę.
-To czemu mnie nie obudziłaś wcześniej?- podniósł się na łokciach.
Mimowolnie spojrzała na tors chłopaka.  Chociaż chłopak miał wiele blizn, które powinny odpychać czarownicę, ona pokochała je.  Chłopak ściągnął kołdrę, którą był przykryci.  Złapał ją za biodra, przez co musiała go objąć nogami.  Policzkiem przytuliła się do torsu chłopaka, poczuła silne dłonie na plecach. Wreszcie była szczęśliwa…
SEBASTIAN
Posadził osobistego anioła na blacie.  Lecz zanim zabrał dłonie z jej bioder, złożył na ustach krótki pocałunek, który przerodził w burzę namiętności.  Koszulka dziewczyny podwinęła się do góry, przez co miał idealny dostęp do nagiej skóry.   Romantyczną chwile zepsuła dziewczyna, a dokładnie brzuch dziewczyny. Wybuchnął śmiechem.
-Ktoś tu domaga się jedzenia- na jego ustach zagościł szeroki uśmiech.
-Pomóc ci?
-Nie.
-Ale ja chcę ci pomóc!- spojrzała w jego oczy i od razu tego pożałowała.
Zielone oczy poszły w niepamięć. Teraz czarne oczy patrzyły na nią z nienawiścią.  Skuliła się.
-Jesteś taka głupia? Nie rozumiesz słowa „nie”?- złapał ją za nadgarstki.
-Sebastianie… to boli- zaszlochała.
Chłopak od razu ją wypuścił i cofnął się o krok. Czuła, że walczy ze sobą. Ze swoim osobistym demonem. Po długim minutach, zieleń, którą kochała wróciła na swoje miejsce. Wróciła do poprzedniej pozycji. Zielonooki zrobił krok i przytulił do siebie czarownicę. Głaskał ją po plecach i szeptał przeprosiny we włosy.
- Po południu zobaczysz się z moim ojcem.
-Okey- powiedziała z dziwną nutką głosie.
-Ale najpierw śniadanie.- rzekł radośnie.
Teraz to on był szczęśliwy…
MAGNUS
Przeklinał swojego najlepszego przyjaciela. Płonący list zgasł dopiero po dłuższym czasie. To znak, że Ragnor jest bardzo zajęty przez co nie szybko przeczyta list. Zdenerwowany podpalił kot swojego kota. Biedny futrzak musiał wskoczyć do wazony pełnego wody przez co wyglądał niekorzystnie. Prychnął oburzony i pobiegł na górę w myślach przeklinać swojego pana.
Wielki Czarownik Brooklynu nie mógł usiedzieć w miejscu w jego głowie była prawdziwa wojna myśli. Zastanawiał się gdzie mógł popełnić błąd, zrobił wszystko, aby jego córka była bezpieczna. Usiadł na sofie i napił się zimnej kawy, którą „zamówił” w Itace. Gorzki płyn wypełnił jego gardło, pożałował tego. Usłyszał pukanie. Strzelił palcami i drzwi otworzył się z hukiem.  Osoba bez wahania weszła do pomieszczenia, znajomy zapach perfum dotarł do jego nozdrzy. Aleksander Lightwood usiadł na sofie  obok czarownika i napił się zimnej kawy, która była na stoliku. Jego twarz nabrała grymasu. Magnus kątem oka oglądał poczynania nocnego łowcy po czym prychnął. Ten głupi gest niebieskookiego w jakiejś części rozśmieszył czarownika.
- Czemu my musimy walczyć za ten świat? – spytała lec bardziej do siebie niż Magnusa.
-Bo ludzie są słabi, boją się swoich lęków. Wyobraź sobie dorosłego mężczyznę, który wygląda jak twardziej ale zobaczy swój najgorszy koszmar przed sobą. Jak myślisz co zrobi? Będzie walczył czy ucieknie? Nawet jakby chciał to nie miałby czym. Jesteście darem nieba, czy wam się to podoba czy nie.
Aleksander już szykował się na odpowiedzenie na „ Jesteście darem nieba, czy wam się to podoba czy nie.”  ale ciche pukanie przerwało  rozmowę dwójki mężczyzn. Czarownik i nocny łowca zerwali się z sofy i pobiegli do drzwi. Za drzwiami  stała babcia, która znikała.  Zaskoczeni nic nie zrobili. Wpatrywali się w kobietę, która zniknęła i zostawiła koszyczek a w nim zielone dziecko.  Mags podniósł koszyk i z Aleciem wrócili do salonu. Przez pół nocy dyskutowali  co z małym czarownikiem zrobić. Wreszcie postanowili, że je zaadaptują i nazwą  Malec.
KIN
Siedziała sama w salonie ubrana w białą sukienkę. Sebastian musiał gdzieś pójść nie był z tego powodu zadowolony wręcz nie przeciwnie… wkurzony.  Rozejrzała się po pomieszczeniu nie było za czysto.  Pokręciła głową.
-Jeśli mam tu mieszkać, to musi być czysto.
Pobiegła do kuchni i wyciągnęła worek na śmieci.  Zanim zabrała się za sprzątanie ubrała na siebie kapcie , które wyglądają jak małe kaczuszki. Wybuchnęła śmiechem i zabrała się do pracy. Po godzinie cały dom lśnił czystością. Zmęczona usiadła na krześle. Przed nią leżały dwa worki najróżniejszych śmieci. Otarła mokre czoło.  Nawet nie zdawała sobie sprawy, że jest obserwowana…


Krótki?  Wiem.
Zmęczona brakiem wakacji? Tak.
Zaraz koniec opowiadania? To dopiero początek!
Tak łatwo się mnie nie pozbędziecie xD
Pytanko.

Widzicie zmianę u Sebcia? XD

2 komentarze:

  1. Nareszcie! No no Kin zaczyna zarabiać sobie Sebastiana i mam nadzieję że uda jej się go zrobić.

    OdpowiedzUsuń
  2. 45 years old Engineer I Glennie Doppler, hailing from Guelph enjoys watching movies like Destiny in Space and Backpacking. Took a trip to Kathmandu Valley and drives a Ferrari 250 GT LWB California Spider. Nazwa domeny

    OdpowiedzUsuń