poniedziałek, 14 marca 2016

Rozdział 12

MAGNUS
- Ma.. Ma.. Mag… Nutulu… lululu… - wybełkotał Alec, próbując wypowiedzieć imię ukochanego.
Impreza dopiero się rozkręcała. Wszędzie lał się alkohol podawany od ręki do ręki.  Niebieskooki za namową przyjaciół wypił kilka kieliszków wina, teraz pijany śpiewał do ucha Wielkiego Czarownika Brooklynu. Śpiewał o utraconej miłość, która zabrała mu cały świat. Mags od zawsze miał dobrą głowę do alkoholu, więc wypicie kilku butelek nie sprawiało mu problemu. Uśmiechnięty od ucha do ucha przyglądał się, jak jego ukochana śpiewa oparty o jego ramię.  Nie ukrywał swojego zadowolenia. Magiczne napoje sprawiały cuda.  Nieśmiały chłopak stał się najweselszym imprezowiczem w Brooklynie.
- Malltunie… wiliałem u..u… cielie… sypialne… Mole ją splawdzimy?
- Z przyjemnością. – Złapał go za rękę i pociągnął na górę.
- E, Magnus!
- Słucham? - przed nim stał parabatai Jace.
Miał rozczochrane włosy,  ubrania pogniecione, usta spuchnięte. Clary Fray w stosunku do Jace była bardzo niebezpieczna.  Magnus poprawił włosy. Jace odkrząknął.
- Z tego, że jestem jego parabatai, oddaj mi go w nienaruszanym stanie, ok?
- Wybacz, blondasku, ale ja się z nikim nie dzielę - prychnął.
- Miłej zabawy - puścił mu oczko i zniknął w tłumie.
- Sypialnia, teraz - wychrypiał Alec.
- Jak rozkażesz, panie - powiedział Magnus.

JACE
Zadowolony chłopak szukał wzrokiem Clary. Po dłuższej chwili odnalazł ją w tłumie. Tańczyła przytulona do swojego przyjaciela. Zakuło go serce. Wiedział, że rudowłosa nic nie czuje do Simona oprócz przyjaźni, ale czasem emocje brały  górę.  Szybkim krokiem zaczął się zbliżać do nieświadomych niczego dwójki przyjaciół. Gdyby nie Isabelle, nie wiadomo jakby zareagował Jace.
- Jace, daj spokój, oni tylko tańczą. - Westchnął.
Isabelle patrzyła na niego jak Maryse, gdy  zniszczył trzynastą stelę. Ponownie westchnął. Uczucie zazdrości rosło z każdą chwilą. Złapała go  za rękę i pociągnęła w stronę kanap, zmuszając do posłuszeństwa. Prychnął. Nikt nie będzie rozkazywał Jonathanowi Herondale!
- Uspokój się! - warknęła.
- Nie jesteś wściekła? - wzruszyła ramionami.
- Ufam Simonowi, tak samo jak ty powinieneś Clary, jako jej chłopak, a nawet przyszły narzeczony.  Nie pytaj, widziałam pierścionek. Powinieneś jej zaufać. Jace wiesz, że zazdrość do niczego nie prowadzi.
- Od kiedy zrobiłaś się taka mądra?
- Odkąd będę miała dziecko.
- Co?! - zerwał się gwałtownie, pociągnęła go na dół, kilku gości spojrzało się w ich stronę. – On cię przeleciał?! Kiedy, gdzie? Już ten szczur mnie popamięta! - warknął.
Isabelle przewróciła oczami, spodziewała się tej reakcji. Walnęła go z liścia. Powiedział „ Auć” i rzucił jej zasztyletowane spojrzenie.
- Żartowałam. Jesteś głupi. W tym wieku mieć dziecko?
- Im później tym lepiej, nie będą musieli jeść  tego, co im przygotujesz.
- Idź do diabła - prychnęła.
- Wybacz, Izzy. Mam już miejsce zapewnione w niebie - przewróciła oczami.

CLARY
Obróciła się wokół własnej osi. Simonowi w tańcu coraz lepiej szło. Nie deptał jej po nogach jak za pierwszym razem. Nie robił jakiś wygibasów, tylko delikatne ruchy.  Przytuliła się do niego, Wdychając znajome zapachy. Jej najlepszy przyjaciel przypominał jej przeszłość, zanim wiedziała o Świecie Cieni. Liczył się wtedy Simon.
- To dobry pomysł? - spytał Simon.
- Ale jaki? - spytała oszołomiona.
- Nie słuchałaś mnie - powiedział niezadowolony. - Pytałem się, czy nie jest za wcześnie by prosić  o rękę Izzy.
- A po ci jej ręka? Masz przecież swoją - spojrzała na niego dziwnie.
- Clary! - wybuchnął śmiechem. -  Chcę, aby Izzy została moją żoną.
- A…! - walnęła się w czoło. - Trzeba było tak od razu. Jeśli jesteś pewny swojej do miłość, to na co czekać?
- A jak z tobą i Jacem?
- Dobrze.
- Dobrze? Po twojej minie stwierdzam, że nie jest dobrze.
- Po prostu… - zagryzła wargę, nie chciała schodzić na ten temat. Był dla niej drażliwy, jeszcze nie przemyślała kilku rzeczy. - On chce chyba ze mną zerwać - szepnęła, Simon złapał ją za ramiona i oddalił się z nią.
- Co?!
- Simon - złapała go za łokieć i odciągnęła od tłumu. - Mam przeczucie, że coś się stanie złego. Chyba chodzi tutaj o Jace'a. Jest nerwowy, próbuje to ukryć, ale mu się to nie udaje.  Dalej nie mogę uwierzyć, jak zareagował kilka sekund przed śmiercią Meliorna. Jest czasem przerażający, ale nie aż tak!
- Clary. Czy… ty…. boisz się…. Jace'a? - spytał dawny Simon.
- Nie. Nie wiem! Boję się, że go stracę - wybuchnęła płaczem.
Objął ją silnymi ramionami. Wtuliła się w jego koszulkę, mocząc i brudząc koszulkę. Nie przejmował się, ważna teraz była jego przyjaciółka. Serca krajało się, widząc zrozpaczoną rudowłosą. Od dziecka nie potrafił się zajmować płaczącymi kobietami.  Karmił ją fałszywi słówkami „wszystko będzie dobrze”, „to tylko twoja wyobraźnia”.  Nie wiedział, co powiedzieć, więc powtarzał te samo słówka w kółko, modląc się do Razjela o pomoc. 
- Przepraszam - odsunęła się i wytarła dłonią łzy.
- Nic się nie stało - próbował się uśmiechnąć. - Będziesz musiała mi wyprać koszulkę - parsknęła. - Lepiej idź do łazienki, Jace idzie - kątem oka spojrzała za ramię przyjaciela i pobiegła do toalety.

SIMON
Stał jak zaczarowany.  Włosy rudowłosej podskakiwały na każdym ruchu. Dawno temu… zanim bardzo dobrze poznał Świat Cieni, miał sen, który przebiegał bardzo podobnie…
Kobiety ubrane w najpiękniejsze sukienki pokazywały swoje atuty. Wdziękiem oczarowywały głupców, łapiąc ich w pułapki. Jednym z tym mężczyzną był Simon. Ubrany najlepszy smoking jaki miał w szafie. Trzymając  kieliszek napełniony whisky, obserwował parkiet. Z uśmiechem patrzył na głupców jak damy porywają ich do niekończonego się tańca. Poczuł dłoń na ramieniu. Niespieszącym się ruchem obrócił głowę. Rudowłosa ubrana w kuszące sukience, przegryzła wargę i głową wskazała parkiet. Złapała go za dłoń i pociągnęła wir tańczących par. Objął w tali, poczuł znajome perfumy, które objęły parę. Przycisnął ją do siebie. Ta zachichotała. Zamknął oczy był szczęśliwy, wreszcie zdobył co chciał.
Sen mógłby być piękny gdyby nie… końcówka. 
Rudowłosa zaczęła drżeć w ramionach ukochanego. Odsunął się i rozkazał aby zabrała ręce, który zakrywały twarz.  Pomiędzy palcami wylewał się strumień krwi. Krzyknął głośniej. Złapał dłonie próbując wyrwać od przylepionej twarz. Pokręciła głową i wbiegła w  tłum, mówiąc „boję się”.
Nikt nie zareagował. Simon mógł tylko patrzyć, był bezradny .
Z rozmyślań został brutalnie wyrwany. Krzyknął nieprzytomnie „Co chcesz gościu?!” Zamrugał kilkakrotnie. Przed nim stał nieźle wkurzony Jace. Miał całe purpurowe policzki, klatka piersiowa unosiła się coraz szybciej. Miał zaciętą minę, okularnik miał przechlapane.
- Gdzie. Jest. Clary. - warknął.
Brunetowi zjeżyły się włosy na karku. Widział wiele razy wkurzonego blondyna, ale w tym stadium jeszcze nie. Był przerażający, przy nim Sebastian był łysym kociakiem z brzydkim ryjkiem.
- Poszła do łazienki - wydusił w końcu.
- Czemu płakała?
- O.. Ona… nie płakała.
- Nie kłam - warknął, chłopak cofnął się o krok. - Widziałem.
- Jace - odetchnął z ulgą, gdy zobaczył swoją dziewczynie, niestety Isabelle nie miała za dobrych wiadomości.
- Nie mam czasu, Izzy - burknął.
- To jest ważne. Clary uciekła.
- Co?! - krzyknęli jednocześnie.
- Wyszła oknem… - nie dano jej zakończyć, bo Jace wybiegł z domu w poszukiwaniu rudowłosej.
- To moja wina - szepnął.
Isabelle przytuliła się do Simona. Wiedziała bardzo dobrze, co czuł chłopak. Wszyscy od jakiegoś czasu się tak czuli…
- To niczyja wina - szepnęła w jego włosy. - Niczyja…

CLARY
Wszystkie smutki, żale, wściekłość wylewały się łzami. Obraz miała rozmazany, do tego ciemne chmury pomagały jej zakrywać jedyne światło.  Serce ściskało ją z żalu. Każdy człowiek  ma lepsze i gorsze dni, ale dziś był najgorszy. Od dłuższego czasu miała wątpliwości co do Jace, brata. Kochała go całym sercem, ale bała się, że on już nie.  Napawa ją strach myśląc, że blondyn specjalnie się odsuwa, aby ją nie zranić. A Sebastian?  Nie wie, jak o nim myśleć. Wiele razy ją uratował, a zarazem zranił.  Czy to na pewno był on? 
- CLARY! - usłyszała krzyk, zmusiła się do szybszego biegu.
Oddychała pół oddechami. Serce nie wyrabiało, zwalniała. Adrenalina kończyła swoje zasoby. Wskoczyła do najbliższej uliczki, prosto w ślepy zaułek. Przeklnęła pod nosem. Zaraz stanie oko w oko z prawdą.  Wytrzyma tą próbę?  Daj Razjelu siłę!
- Czemu uciekłaś?! - blondyn złapał ją za nadgarstki, jak ona oddychał ciężko.
Nie mogła uwierzyć, że w szpilkach przebiegła taki kawał. Blondyn delikatnie popchnął na ścianie, odcinając  ostatnią formę ucieczki.  Niechętnie spojrzała prosto w oczy blondyna. Napierał na klatkę dziewczynę, stykali się nosami. Przełknęła strach.
- Czemu uciekłaś? - spytał spokojnie. - Clary, błagam powiedz mi, czemu uciekłaś i płakałaś? Ktoś ci zrobił krzywdę?
Z oczu wypłynęła kolejna seria łez, bez słowa przytulił ją, dając się wypłakać dziewczynie.  Blondyn nic nie rozumiał, mógł tylko zgadywać, co się dzieje.
- Clary - szepnął. - Kto ci zrobił krzywdę? - wydusił w końcu.
- Jace… ty - odsunął od siebie rudowłosą, spojrzał na nią przerażony.
- Ja..Jak… ja? Clary, powiedz mi co zrobiłem nie tak… Naprawdę nie chciałem. Wiesz, że cię kocham! Nigdy bym cię nie skrzywdził! Błagam, wybacz mi! To nie moja wina, że byłem pod władzą Sebastiana! Walczyłem, naprawdę walczyłem!  Każdego dnia walczę, abyś była szczęśliwa. Jestem człowiekiem…  Pamiętasz historię sokoła?  Chłopak więcej nie płakał i nigdy nie zapomniał „kochać to niszczyć a kochanym to zostać zniszczonym”. Już nie jestem tym chłopcem, dzięki tobie! Wreszcie wiem, jak być kochanym i potrzebnym. Clary… Clary…
- Jace.. ja… kocham cię. -  Przytuliła się. - Przepraszam, mam mętlik w głowie. Rozmowa z Simonem mnie wyprowadziła z równowagi.
- Zabiję go - szepnął.
- Ani mi się waż! - westchnęła.
- Clary?
- Tak?
- Jesteś najważniejszą osobą na świecie, za ciebie mógłbym oddać życie.
--------------------------------------------------------------------------------
Beta: Alixe♥ 
Od autorki: Czy tylko mi się wydaje, że rozdział wyszedł taki romantyczny?! Szok, szok.  Obiecuje, że następny będzie weselszy! :D Będzie mała pogadanka w łóżku XDD
Od Bety: Przepraszam, jak znajdą się małe błędy, ale jestem chora i mam mało siły. Zapraszam do komentowania, autorka zasługuje na dużo motywacji, bo wykonuje świetną robotę! <3

6 komentarzy:

  1. Super rozdział. Mój kochany Jace. Czekam na nekst. Życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow - czytając wróciłem do poprzedniego - myśląc
    Talent - sześć liter a Ty w nich -
    Powodzenia ! Pozdrawiam

    Hope

    Zapraszam : http://hopediestlast.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny *.* Kawaii ❤ Nie mogę się doczekać następnego rozdziału 😍 Ja też chora pjona ✋👊

    OdpowiedzUsuń
  4. Mega :* czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudownee... Jace. Debilu. Zrób. Coś.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudownee... Jace. Debilu. Zrób. Coś.

    OdpowiedzUsuń