niedziela, 27 marca 2016

Rozdział 13


Rozdział nie sprawdzony :)


ALEC
Obudził się z wielkim bólem głowy, żałował wczorajszej nocy oprócz zaciągnięcia Magnusa do sypialni.  Otworzył jedną powiekę, jego wzrok zarejestrował postać leżą obok niego. Magnus leżał na brzuchu ukryty za wielkimi poduchami. Przyjemno ciepło rozlało się   po ciele, przypominając  sobie poprzednią noc. Na jego twarzy pojawiły się rumieńce, zdusił chichot. Delikatnie zszedł z łóżka, poszukując swoich ubrań. Ciężko było odróżnić czyje bokserki należały do kogo, więc ubrał pierwsze, które należały do Magnusa.  Odnalazł stele i narysował runę lecznicą, ból przeszedł natychmiast, mózg mógł normalnie funkcjonować. Rozejrzał się po pomieszczeniu, dopiero po chwili skapnął się, że to jest pokój Magnusa. Bardzo dawno tutaj nie był, nie wiele się zmieniło.  Ściany w kolorze soczystej czerwieni, meble jasne wydające się kruche i potężne, księgi wyłożone na pułkach dodające tajemniczości.  Wrócił się do łóżka kładąc się do pierwotnej pozycji. Opuszkami palców przejechał bo szyi czarownica, mruknął niezadowolony.  Obrócił się zadowolony.  Uśmiechnął się zwycięsko.  Przybliżył się. Zaczął na nagiej skórze robić palcami kółka,  kierując się na sam dół.
-Aleksander…- szepnął obudzony czarownik.
-Wstawaj mój groszku pachnący- szepnął.
-Co ty do mnie powiedziałeś?- obrócił się gwałtownie, kołdra zjechała niżej, ukazując umięśniony brzuch, Alec zagryzł wargę.
-Słyszałeś- uśmiechnął się.
-Powtórz, jestem takim  starym czarownikiem!- udał wielce zmęczonego.
-  Groszku ty mój pachnący!- obdarzył go najpiękniejszym uśmiechem.
-Gdzieś to już słyszałem- postukał się bo brodzie.
-Ja też- wybuchnęli śmiechem. –A tak w ogóle jestem na ciebie bardzo zły!- próbował zrobić wkurzoną minę lecz uśmiech psuł całą sprawę.
-A dlaczego panie Aleksandrze?- po jego plecach dreszcz,  w ustach jego imię brzmiało niebiańsko.
-Zostałem wykorzystany!
-Jaki tam wykorzystany? – spytał zdziwiony-  Sam mi się pchałeś do łóżka, a ma  ci przypomnieć jak krzyczałeś moje imię?! Biedna sąsiadka myślała, że ktoś zabija…
Niebieskooki zaczerwienił się, nie mógł wydusić żadne słowa z otwartą buzia wypatrywał się w Wielkiego Czarownika Brooklynu.
-Albo jak zerwałeś ze mnie ubrania nie dając dość do słowa…
-Magnus proszę cie! – jęknął zawstydzony.
-Albo jak padnięci mieliśmy iść spać a ty chciałeś kolejną rundę!
-Mags…
-A jak…
-Proszę cie skończ- burknął, Mags wybuchnął śmiechem.
-No dobra!  Nie dałeś mi dokończyć najlepszej części jak…- czarownikowi przerwał telefon, niezadowoleni spojrzeli na telefon.
Alec sięgnął do niego i odebrał. Po drugiej stronie słuchawki był wkurzony parabatai.
-Słucham?
-Czarownica wróciła, Maryse prosi wszystkich do Instytutu, Magnus musi się też pojawić.
-A co się stało- zerwał się gwałtownie, Magnus w tym samym czasie ubrał wczorajsze ciuchy.
-To nie moje bokserki- mruknął zaskoczony.
-Jest poważnie ranna.
KIN
Miała plan.
Musiała zdobyć stele. Nie mogła tutaj siedzieć, jak zwierze w klatce.  Jej moc pragnęła się uwolnić.  Zerwała się z łóżka.  Nie patrząc w lustro skierowała się w stronę szafy. Po długich poszukiwaniach znalazła ZWYKŁĄ parę spodni i koszulkę z długim rękawem w jej ulubionej czerni. Nie zważając na bałagan jaki zostawiła poszła zmierzyć się z diabłem. 
Zapachy wydobywające się z kuchni przyciągnęły dziewczynę. Niepewnie zajrzała do pomieszczenia, Sebastian ubrany tylko w dresy przygotowywał śniadanie. Miała bardzo dobry widok na jego trzy głęboki blizny, tylko demon mógł takie zostawić. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Dostrzegła nóź, miała tylko jedną szanse. Doskoczyła do niego, lecz chłopak dzięki swoimi mocami wyczuł ją i słyszał jej oddech. Złapał ją w pasie i przyciągnął do siebie. Wystraszona próbowała się wyrwać z żelaznego uścisku.   Zadrżała, znowu był za blisko niej. Cholernie się bała. Nie mogła kontrolować swojego ciała, a  mocne perfumy chłopaka nie pomagały owijały się wokół niej jak sieć z której nie da się wydostać. 
-Nie ładnie tak atakować człowieka- szepnął w jej włosy.
Przełknęła gule. Rozpaczliwie próbowała znaleźć cos co by jej pomogło w ucieczce. Miała tylko ostry nóź, który leżał za daleko.
-Puść mnie!- jęknęła gdy nasili uścisk.
-Nigdy cie stąd nie wypuszczę- po plecach przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
Miała ochotę się rozpłakać była bezradna. Musiała jak najszybciej wymyśleć plan „B”. Gdy była w ramionach Sebastiana miała ochotę się zabić, nienawidzi dotyku, brzydzi ją, sama jego bliskość skazują ją na katusze.  Zamknęła oczy. Zmusiła mięśnie do rozluźnienia, zaskoczony chłopak wypuścił ją z objęć. Zabrała nóź z blatu i czubek ostrza nakierowała na chłopaka. Ten jakby niby nic obserwował ją uważnie, było to dla niej za łatwe.
-Nie zabijesz mnie- powiedział wyniośle.
-Nie znasz mnie, nie wiesz do czego jestem zdolna.
-To proszę bardzo zabij mnie- przyjrzała mu się uważnie.
SEBASTIAN
Miał obojętny wyraz twarzy, ręce na biodra i… stele w kieszeni.  Odłożyła ostrze, po jego twarzy przeszło zaskoczenie. Podeszła do niego. Sięgała mu do podbródka.  Zmusiła go do położenia dłoni na swojej talii. Mruknął zadowolony.  Musiała powstrzymać się od przewrócenia oczami i zwymiotowania.   Złapała go za szyje zmuszając do pocałunku.   Oplotła nogami jego biodra. Z jego gardła dobył się jęk, nigdy ktoś nie był dla niego delikatny.  Anielica mimo swojej brutalności dalej była delikatna i subtelna. W głębi zepsutej duszy uwielbiał to.
-Jesteś tylko moja- mocno przywarł ustami do jej ustami.
Zatracony pocałunkami chłopak nie zauważył kiedy czarownica wyciągnęła mu stele z tylniej kieszeni i włożyła do swojej kieszeni.  W czasie czułości znów stawał się zwykłym chłopakiem pragnący miłości, której nigdy mu nie dostarczono. Odsunął się od niej i popatrzył w jej oczy pełne zdziwienia i strachu.  Mimo demonicznej natury posiadał uczucia zagrzebane w głębokiej skorupie drania.  Spojrzała w jego zielone oczy.
-Przepraszam- szepnął.
-Za co?- uspokoiła oddech.
-Nie możesz tu siedzieć jak zwierze w klatce. Nie możesz.- sięgnął bo stele, której nie było.
Spojrzał za siebie zaskoczony potem na dziewczynę. Ogarnęła go dzika wściekłość, złapał Kin za gardło i rzucił o ścianę.
Usłyszał  znajome łamanie kości, czarownica wydusiła „Au”. Czerpał siłę z jej cierpienia. Leżała na brzuchu, rękę miała zgiętą pod dziwnym kątem. Klatka piersiowa unosiła się nierównomiernie. Z  rozciętej wargi wydobywała się krew. Kochał patrzeć na słabeuszy, którzy wili się pod jego nogami prosząc o darowanie nędznego życia.  Szarawe ubranie zaczęło się barwić czerwienią.
-W dupie mam twoje przeprosiny- warknęła.
Nacisnął butem na złamaną dłoń, wrzasnęła z bólu. Po jej policzkach poleciały gorzkie łzy, zacisnęły powieki.
-Sebastian proszę- szepnęła.
Poczuł się winny. Znowu ta gorsza strona chciała owładnąć ego ciałem, cofnął nogę.   Nienawidził tego uczucia jak krew demona i anioła zaczyna ze sobą walczyć.  Całe ciało zaczyna się robić sztywne i niezdolne do walki. Jęknął z bólu.  Przed oczami zaczęło mu się robić ciemno , runął uderzając o blat.
KIN
Zamrugała kilkakrotnie. Nie mogła pojąc czemu chłopak nagle upadł tracąc przytomność. Delikatnie obróciła się w stronę ściany, zdrową ręką narysowała runę otwarcie.  Fioletowa mgła wielkości drzwi wejściowych objęła ścianę.  W myślach powtarzała „Instytut Nowojorski” i wślizgnęła.
Wiele razy podróżowała bramą.  Lecz ta podróż była najgorsza ze wszystkich. Uwolniona magią zaczęła się wydostawać.  Raniąc każdy kawałek skóry i lecząc.   Zdusiła okrzyk. Magia była niebezpieczną sprawą zwłaszcza, która jest uwięziona na długi czas. Leczyła, raniła, raniła, leczyła.  Gdy stanęła w salonie w instytucie, kiwnęła tylko głową w stronę mieszkańców i upadła tracąc przytomność. Musiała wyglądać okropnie, ubranie zabarwione czerwoną cieczą, skóra poraniona, złamana , skręcona ręką.   Przed utratą kontaktu z rzeczywistością przeszła jej jedna myśl
„ Wreszcie w domu” .
***
Otworzyła jedną powiekę potem drugą. Przed nią nachylali się dwojga mężczyzn, których nie kojarzyła. Miała kompletną pustkę. Chociaż niebieskooki wydał się bardzo znajomy. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Wszędzie stały łóżka i obrazy. Zmarszczyła brwi. Wspomnienia zaczęły napływać z dwojoną siłą.  Na pamięć wyryło się czarownicy skrucha Sebastiana i słowo Przepraszam. W głębi duszy musiała go chronić, mimo krzywd jakie jej wyrządził. Ale dlaczego?
Z napływających wspomnień dowiedziała się, że niebieskooki to Alec. Ale za Chiny nie mogła sobie przypomnieć kim jest facet o kocich oczach.
-Kin jak się czujesz?- spytał obcy.
-Kim ty jesteś? Alec kto to?
ALEC
Alec przeniósł wzrok na czarownica, który nie wiedział co ze sobą zrobić. Zamrugał kilkakrotnie oczami i wybiegł z pomieszczenia. Miał ochotę pobiec zanim lecz obiecał Maryse i Mags, że zostanie z dziewczyną mimo co. Usiadł na łóżku. Zmarszczonymi brwiami przyglądywała się chłopakowi.
-Powiesz mi co się stało?- objęła się ramionami, nie trudno było dostrzec ten gest.
W skrzydle szpitalnym było zimno, a czarownica przebrana w czyste ciuchy marzła. Ściągnął bluzę i podał dziewczynę. Kiwnęła głową i ubrała na siebie ubrania. Mimowolnie uśmiechnął się widząc przyjaciółkę w bluzie, która wygląda jak sukienka na niej.
-Moja.. Moja… wioska została zniszczona- wychrypiała.
-Jaka wioska? Czekaj. To powinno ci pomóc, spała od kilku dni- podał jej kubek z ziołami.
W czasie gdy młodsze rodzeństwo buszowało po barach, on uczył się z Hogde jak przygotować różne ziółka i tym podobne. Potrafił różnić sto dwadzieścia trzy rośliny jadalnie i niejadalne. Duszkiem wypiła zawartość. Odłożyła kubek na szafkę i zakopała się w kołdrze.
-Wiosce, której mieszkałam prawie całe swoje życie.
-Muszę iść powiedzieć Maryse, że się obudziłaś-  chciał wstać lecz dziewczyna złapała go za łokieć.
-Zostań- spojrzała na niego z prośbą.
-Dobrze- westchnął.- Gdybyś się nudziła to przyniosłem ci twoją książkę.
-Poczytasz mi?
-Nie umiem- jęknął.
-Czytać nie umiesz?- podał jej książkę, którą przytuliła do piersi.
-Umiem ale nie umiem na głos.
-Przyznaj, że nie o to chodzi.
-Dobra masz racje.
-Wiedziałam. Słowa mają moc…!
Położył się do niej, oparła głowę o jego ramie. Położył książkę na brzuchu i zaczął czytać, udając głosy poszczególnych postaci. Po kilku rozdziałach dziewczyna zrobiła się senna. Jedną rękę położyła na brzuch tuż obok książki a drugą użyła jako poduszki.  Dokończył rozdział i położył książkę na szafkę.  Objął dziewczynę ramieniem, wtuliła się mocniej w chłopaka.  Wolną ręką przykrył dwójkę, obserwował jak klatka się unosiła i opada do czasu aż sam zasnął.



5 komentarzy:

  1. Super. Ja chcem. Jace'a debila i niedomyślającą się Clary <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział. Czekam na nekst. Życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział!!
    Jestem nowa ale już zdążyłam wszystko nadrobić.Według mnie Kin i Alec powinni być razem.Bardzo jestem ciekawa co będzie w następnym rozdziale.Mam nadzieję,że będzie tak cudowny jak ten.♥
    Życzę weny

    OdpowiedzUsuń