SEBASTIAN
Dziewczyna ważąca tyle co piórko, była w jego ramionach. Nie mógł powstrzymać się od ilustrowania
twarzy anioła. Długie rzęsy okalały
policzki. Długie brązowe włosy muskały
ramiona blondyna. Klatka piersiowa unosiła i upadała. Wyglądała tak niewinnie.
W głębi duszy pragnął dotknąć malinowych ust dziewczyny. Chciał aby była bezpieczna z… nim. Pokręcił głową, aby odgonić głupie myśli.
Preferował związki, które opierały się na jednym. Dotknął pierścienia i przekręcił odwróconą
literkę „V” dwa razy. Przed pojawiła się fioletowa chmura, która bez mrugnięcia
okiem wpadł.
Znalazł się
w „swoim” mieszkaniu a dokładnie sypialni. Pokój Sebastiana nie grzeszył
czystością. Po ostatniej imprezie (gdzie były same kobiety-demony) został
bałagan. Nie chodziło o butelki po piwie bądź winie tylko o rozrzucane ubrania,
które były jednorazowej przygody chłopaka.
Miał swoje potrzeby a na demoniczną osobę nie miał szans zachorować. Sam
po części był demonem. Swój ciągnie do swojego.
Nie wielka ilość demonicznej krwi u dziewczyny sprawia u chłopaka coś
czego nigdy nie czuł. Ale czy to na pewno demoniczna krew jest sprawką tego co
czuje?
Położył
czarownicę na łóżko i przykrył kołdrą. Sprawdził czy oddycha (dla
niedoświadczonych podróż mogła spowodować uszczerbek na zdrowiu bądź
natychmiastową śmiercią). Zamknął za sobą drzwi i powrócił do danej
czynności. Wysłuchanie dalszych rozkazów
Valentine.
ALEC
Wytarł załzawione
oczy. Wziął głęboki oddech i odłożył list na miejscu. Nie mógł ukryć
podniecenia. Całkowicie zapomniał o
problemach! Ubrał na siebie kurtkę (mimo, że było lato nie chciał się pieprzyć
się z runą niewidzialności) i wyszedł na dwór. Nie trudził się o zamknięcie
drzwi na klucz, magiczna ochrona
wystarczająco odstraszała złodziejaszków. Listu też nie musiał pisać bo
Wielki Czarowników Brooklynu wiedział kto kiedy jest w jego mieszkaniu. Szybkim
krokiem skierował się do instytut, po drodze wpatrywał się w
przyziemnych. Nie rozumiał ich pośpiechu
a zwłaszcza zatruwania życia, które jest tak krótko. Na przykład kobieta
w ciąży piła wódkę. Przecież to szkodzi dziecku! Właśnie przechodził koło całodobowego
spożywczego, a tam? Jedenastolatek palił papierosy. Pokręcił głową z niedowierzaniem. Ta dzisiejsza młodzież
rozwala go. Kawałek dalej jaki bezdomny trzymał karton , który wymachiwały
wokół siebie a napis głosił Śpieszmy
się kochać ludzi tak szybko odchodzą…
-Najgorzej
jak jesteś nieśmiertelnym…- mruknął Alec i naciągnął kaptur na głowę.
Westchnął.
Wiele razy myślał o przyszłości. Magnus będzie żył wiecznie, on umiera każdego
dnia. * Podniecenie zniknęła jak za dotknięciem magicznej różdżki. Przyspieszył kroku. Czuł na sobie spojrzenia
dziewczyn, które chętnie „pouczyły” się z nim anatomii człowieka. Przewróciła
oczami. Gdy znalazł się przed swoim domem odetną z ulgą. Ściągnął kurtkę i
zawiesił ją na wieszaku. Ściągnąwszy
buty wziął je do ręki i ruszył do pokoju.
Idąc do swojego pokoju nikogo nie spotkał- na szczęście. Nie miał ochoty
z nikim rozmawiać, miał ważniejsze sprawy na głowie. Rzucił okiem na drzwi
przyjaciółki i wszedł do pomieszczenia. Wziął ubrania na zmianę i ruszył do
łazienki. Dokładnie wyszorował ciało i
lodowatą wodą opłukał ciało. Porządnie wytarł się do sucha i ubrał świeże
ciuchy. Od razu poczuł ulgę. Brudne wrzucił do kosza i wyguzdrał się z pomieszczenia gdzie unosiła para wodna.
Zamknął za sobą drzwi i bez pukania wbił się do pokoju Kin, której… nie było.
-Kurwa-
powiedział zaskoczony.
Podbiegł do
łóżka i wyrzucił powietrze w górę, mając na dzieje, że dziewczyna się
pojawi. Gwałtownie otworzył łazienkę i
rozejrzał się wokół. Alec przeklął
głośno i siarczyście. Wydobył telefon z kieszeni i wybrał numer Jace.
-Nie wiem co
robisz ale zbieraj naszych! Mamy poważny problem.- powiedział tonem, który nie akceptował
sprzeciwu.
-Co jest?-
Jace spytał niecierpliwym tonem, po drugiej stronie słychać wydobyły się jęki
materaca.
-Kin została
porwana. Wszyscy do salonu. Teraz- warknął .
Wybiegł z
pomieszczenia. Z trudem utrzymał
równowagę, gdy wpadła jedno ze zbroi, które były w korytarzu. Wybrał numer do
Magnusa. Po kilku długich sygnałach czarownik odebrał.
-Nie mogę rozma…
-Kin została
porwana.- przerwał.
-Zaraz będę.-
rozłączył się.
Usiadł na
kanapie i schował twarz w dłoniach. Wszystkie emocje buzowały w nim. Był wściekły a zarazem smutny. Czemu jej nie
pilnował? Kto mógł ją porwać? W jakim celu?
Poczuł jak ktoś go klepie po ramieniu, uniósł
głowę przed siedział parabatai, który wpatrywał się współczująco. Zaraz za nim
byli jego przyjaciele. Przełknął gule.
-Powiedz co
się stało. Nie umiem ci pomóc jeśli nie wiem o co chodzi- westchnął.
-Poczekajmy
na Magnusa. Wszystko wam wyjaśnimy.- przegryzł dolną wargę.
***
-Przyjechałem
jak najszybciej mogłem- wydyszał.
-Z tego co
wiem to czarownicy mogą tworzyć bramy- zaczął Jace.
-Moja magia
jest teraz osłabiona chłopcze- mruknął Magnus.
-Nazywaj
mnie chłopcem- mruknął niezadowolony Jace.
-Jace! Mamy
ważniejsze sprawy niż twoje fochy- zbeształa go Clary.
-Magnusie,
Alecu powiedzcie o co chodzi.- powiedziała Izzy, Simon kiwnął głową.
-Wszystko
zaczyna się od przeszłości Kin, nie wiele mogę powiedzieć…
MAKS
Siedział w pokoju, próbując zebrać dziecięce myśli.
Czuł się cholernie źle. Chłód przez dłuższy czas mu towarzyszył, pamiętał jakby
to było wczoraj czarne oczy demona zamieniające się na szmaragdowe takie same
jak u Clary, wtedy kiedy go ratował przed innymi.
Sebastian to imię sprawiało, że na
ciele pojawiała się gęsta skórka. Demon,
który go uratował. Demon, który pomógł. Demon, demon, demon… Sebastian.
Westchnął. Musiał z kimś porozmawiać. Idealna osobami było jego rodzeństwo.
Ubrał kapcie i poczłapał do ich pokoju, niestety nikogo nie znalazł. Zmarszczył
brwi, poprawił okulary tylko jedno pomieszczenie w całym instytucie
przychodziło mu na myśl, salon. Pobiegł
ile sił w krótkich nogach i za dużych kapciach. W salonie wszyscy siedzieli jak
na szpilkach wsłuchując się w opowieść Aleca i Magnusa. Nikt nie zwrócił na
niego uwagi.
-… Nie znam
więcej szczegółów.
-Izzy, Alec
musimy porozmawiać- wybełkotał, wszystkie spojrzenia skierowały się na niego,
potarł bezradnie ramiona.
-Maks wracaj
do pokoju, potem pogadamy- powiedziała szorstko Izzy.
Chłopiec
naburmuszył się, nienawidził tego jak go traktują. Z ostatniej chwili udało mu
się schować ręce za siebie, fioletowe iskry muskały jego dłoń.
MAGNUS
Magnus
zmarszczył brwi. Czuł coś czego nie mógł opisać. Gdy młody Lightwood wszedł do pomieszczenia
przez moment wydawało mu się, że jego córka była tuż, tuż. On miał w sobie
magie. Doskonale o tym wiedział ale miał pojęcia, że chłopiec ma taki sam
zapach Kin. Każdy czarownik młody czy
stary ma swój określony zapach, jego stary przyjaciel Ragnor pachniał olejkiem
kokosowym, natomiast Kin mleczną czekoladą. **
Maks tak
samo pachniał. NIGDY nie było czarowników, którzy pachnęliby tak samo. To niemożliwie.
-Ale Izzy to
ważne!- wrzasnął, wszyscy wpatrywali się w niego zaskoczeni, mimo tego brunetka
zachowała zimną krew.
-Maks. Wracaj.
Do. Pokoju. Natychmiast.- Magnus wychylił się i zerknął na dłonie chłopaka,
iskier było coraz więcej.
-Do cholery
jasnej!- wrzasnął, dłonie uniósł ku górze, pokazując jak jest zdenerwowany-
Chodzi o Sebastiana!
-M-Maks co…
ty masz na dłoniach?- zarumienił się.
-Maks- Simon
odkrząknął- Chcesz nam coś powiedzieć?
Magnus
zirytowany przewrócił oczami.
-Maks jest
czarownikiem ale nie takim jak ja bądź Tessa. Jest inny. Nie jest zmiennokształtnym
tylko „ulepszonym” nocnym łowcą.- Niebieskooki zacisnął usta wąską kreskę.
Magnus
bardzo dobrze wiedział jak ukochany się teraz czuł. Zdradzony. Oszukany.
Westchnął. To będzie długi dzień.
-Ty
wiedziałeś?- Jace skierował to pytania do Aleca.
-Ja.. nie
wiedziałem.
-Kin
wiedziała, ona mnie uczyła.- szepnął Maks.
-Jak ją
znajdę to ją zabije!- warknęła Izzy.
-Uspokój
się- szepnął Simon.
-Jak ją
znajdziemy!- rzucił szorstko Jace.
-Poczekajcie!-
krzyknęła Clary.
Wszyscy
spojrzenia skierowały się na rudowłosą, która od dłuższego czasu nic nie mówiła. Oparła o kolana wsłuchiwała się we wszystko
co kto mówiła.
-Muszę ja
też wam o czymś powiedzieć, poczekajcie- mruknęła.
Po kilku
męczących w ciszy minutach pojawiła się dziewczyna z szkicownikiem w ręku.
-Kochanie my
już znamy twoje…
-Zamknij
się. Po prostu się zamknij- wzięła głęboki oddech i powiedziała wszystko co
zataiła przed swoimi przyjaciółmi.
Zaczynając
od dziwne przeczucia do rysunków brunetki o długich włosach w dziwnych dla
Clary sytuacjach. Alec poprosił z niecierpliwieniem o obrazy,
które sprawiły, że rozszerzył oczy ze zdziwienia. Bez słowa podał kartki
Magnusowi, który zareagował tak samo jak niebieskooki.
-Powiecie o
co chodzi?- spytał Jace- Chyba, że to jakaś tajemnica- Clary wyczuła, że te
ostatnie słowa były kierowane do niej ale jej głowa była zajęta czymś innym.
-To na pewno
ona. Włosy nawet podbródek się zgadza- mruknął Alec.
-To na pewno
ona- skwitował Magnus, po czym usiadł na wolnym siedzeniu, niebieskooki uczynił
to samo.
-E.. Kto
to?- spytał Simon podrapał się po czole, gdzie widniała blizna w kształcie pioruna.
-Kin-
powiedział Malec.
-Czekaj,
czekaj- Izzy uniosła się z siedzenia- Maks powiedz o co chodzi ci z
Sebastianem.
-Poczułem
zimno, zimno, które czułem tylko przy nim dość niedawno. Jakby był w pokoju
obok mnie- przegryzł nerwowo wargę i poprawił spadające na nos okulary.
-Kin,
Sebastian, Maks…- zaczęła wyliczać Clary- Wszyscy mają w sobie krew demona…
-Kin i Maks
pachną tak samo.- rzucił Mags, wszyscy spojrzeli na niego jak na wariata, on
tylko prychnął i wielkim skrócie powiedział o co mu chodziło- Czyli można
wywnioskować, że mają tego samego ojca.
-Ale jego
ojcem jest Robert Lightwood!- wrzasnęła Izzy.
-Owszem-
poczekał chwilę, po czym kontynuował- Zanim Maks został spłodzony, wasz ojcem
spał z demonicami, które zostawiły mu swoje „komórki” abrakadabra Maks ma
magiczne moce. Rozumiecie?
-Maks proszę
wrócić do pokoju- powiedziała Izzy, kiwnął głową i uciekł.
-Maks wyczuł
Sebastiana w pokoju Kin…- zaczął Alec.
-… Czyli
znowu Sebastian jest głównym punktem.- skończył za niego Jace
-Ale nie wiem jak szukać tle razy szukaliśmy!-
burknął Simon.
-Nie ma
Sebastiana ani Kin ale mamy Maksa. Potrzebujemy trochę jego krwi aby przywołać
demona, wtedy będziemy wiedzieć gdzie
jest Sebastian. Potem będzie MOŻE z górki. Ale to jutro. Nie mam na to sił.
Moja magia jest słaba…
MIAŁ BYĆ PO 8 ALE DAŁAM RADĘ I NAPISAŁAM WCZEŚNIEJ NIE POWIEM AKCJA SIĘ ROZKRĘCĄ :D
Nominuję cię do LBA. Więcej informacji: http://opowiesc-eleny.blogspot.com/2016/07/spozniony-lba-razy-2.html
OdpowiedzUsuń