wtorek, 5 lipca 2016

Rozdział 21

SEBASTIAN
 Dziewczyna ważąca tyle co piórko,  była w jego ramionach.  Nie mógł powstrzymać się od ilustrowania twarzy anioła.  Długie rzęsy okalały policzki.  Długie brązowe włosy muskały ramiona blondyna. Klatka piersiowa unosiła i upadała. Wyglądała tak niewinnie. W głębi duszy pragnął dotknąć malinowych ust dziewczyny.  Chciał aby była bezpieczna z… nim.  Pokręcił głową, aby odgonić głupie myśli. Preferował związki, które opierały się na jednym.  Dotknął pierścienia i przekręcił odwróconą literkę „V” dwa razy. Przed pojawiła się fioletowa chmura, która bez mrugnięcia okiem wpadł.
Znalazł się w „swoim” mieszkaniu a dokładnie sypialni. Pokój Sebastiana nie grzeszył czystością. Po ostatniej imprezie (gdzie były same kobiety-demony) został bałagan. Nie chodziło o butelki po piwie bądź winie tylko o rozrzucane ubrania, które były jednorazowej przygody chłopaka.  Miał swoje potrzeby a na demoniczną osobę nie miał szans zachorować. Sam po części był demonem. Swój ciągnie do swojego.  Nie wielka ilość demonicznej krwi u dziewczyny sprawia u chłopaka coś czego nigdy nie czuł. Ale czy to na pewno demoniczna krew jest sprawką tego co czuje?
Położył czarownicę na łóżko i przykrył kołdrą. Sprawdził czy oddycha (dla niedoświadczonych podróż mogła spowodować uszczerbek na zdrowiu bądź natychmiastową śmiercią). Zamknął za sobą drzwi i powrócił do danej czynności.  Wysłuchanie dalszych rozkazów Valentine.
ALEC
Wytarł załzawione oczy. Wziął głęboki oddech i odłożył list na miejscu. Nie mógł ukryć podniecenia.   Całkowicie zapomniał o problemach! Ubrał na siebie kurtkę (mimo, że było lato nie chciał się pieprzyć się z runą niewidzialności) i wyszedł na dwór. Nie trudził się o zamknięcie drzwi na klucz, magiczna ochrona  wystarczająco odstraszała złodziejaszków. Listu też nie musiał pisać bo Wielki Czarowników Brooklynu wiedział kto kiedy jest w jego mieszkaniu.  Szybkim  krokiem skierował się do instytut, po drodze wpatrywał się w przyziemnych. Nie rozumiał ich pośpiechu  a zwłaszcza zatruwania życia, które jest tak krótko. Na przykład kobieta w ciąży piła wódkę. Przecież to szkodzi dziecku!  Właśnie przechodził koło całodobowego spożywczego, a tam? Jedenastolatek palił papierosy. Pokręcił głową  z niedowierzaniem. Ta dzisiejsza młodzież rozwala go. Kawałek dalej jaki bezdomny trzymał karton , który wymachiwały wokół siebie a napis głosił Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą…
-Najgorzej jak jesteś nieśmiertelnym…- mruknął Alec i naciągnął kaptur na głowę.
Westchnął. Wiele razy myślał o przyszłości. Magnus będzie żył wiecznie, on umiera każdego dnia. * Podniecenie zniknęła jak za dotknięciem magicznej różdżki.  Przyspieszył kroku. Czuł na sobie spojrzenia dziewczyn, które chętnie „pouczyły” się z nim anatomii człowieka. Przewróciła oczami. Gdy znalazł się przed swoim domem odetną z ulgą. Ściągnął kurtkę i zawiesił ją na wieszaku.  Ściągnąwszy buty wziął je do ręki i ruszył do pokoju.  Idąc do swojego pokoju nikogo nie spotkał- na szczęście. Nie miał ochoty z nikim rozmawiać, miał ważniejsze sprawy na głowie. Rzucił okiem na drzwi przyjaciółki i wszedł do pomieszczenia. Wziął ubrania na zmianę i ruszył do łazienki.  Dokładnie wyszorował ciało i lodowatą wodą opłukał ciało. Porządnie wytarł się do sucha i ubrał świeże ciuchy. Od razu poczuł ulgę. Brudne wrzucił do kosza i wyguzdrał się  z pomieszczenia gdzie unosiła para wodna. Zamknął za sobą drzwi i bez pukania wbił się do pokoju Kin, której… nie było.
-Kurwa- powiedział zaskoczony.
Podbiegł do łóżka i wyrzucił powietrze w górę, mając na dzieje, że dziewczyna się pojawi.  Gwałtownie otworzył łazienkę i rozejrzał się wokół.  Alec przeklął głośno i siarczyście. Wydobył telefon z kieszeni i wybrał numer Jace.
-Nie wiem co robisz ale zbieraj naszych! Mamy poważny problem.- powiedział tonem, który nie akceptował sprzeciwu.
-Co jest?- Jace spytał niecierpliwym tonem, po drugiej stronie słychać wydobyły się jęki materaca.
-Kin została porwana. Wszyscy do salonu. Teraz- warknął .
Wybiegł z pomieszczenia.  Z trudem utrzymał równowagę, gdy wpadła jedno ze zbroi, które były w korytarzu. Wybrał numer do Magnusa. Po kilku długich sygnałach  czarownik odebrał.
-Nie mogę rozma…
-Kin została porwana.- przerwał.
-Zaraz będę.- rozłączył się.
Usiadł na kanapie i schował twarz w dłoniach.   Wszystkie emocje buzowały w nim.  Był wściekły a zarazem smutny. Czemu jej nie pilnował? Kto mógł ją porwać? W jakim celu?
 Poczuł jak ktoś go klepie po ramieniu, uniósł głowę przed siedział parabatai, który wpatrywał się współczująco. Zaraz za nim byli jego przyjaciele. Przełknął gule.
-Powiedz co się stało. Nie umiem ci pomóc jeśli nie wiem o co chodzi- westchnął.
-Poczekajmy na Magnusa. Wszystko wam wyjaśnimy.- przegryzł dolną wargę.
***
-Przyjechałem jak najszybciej mogłem- wydyszał.
-Z tego co wiem to czarownicy mogą tworzyć bramy- zaczął Jace.
-Moja magia jest teraz osłabiona chłopcze- mruknął Magnus.
-Nazywaj mnie chłopcem- mruknął niezadowolony Jace.
-Jace! Mamy ważniejsze sprawy niż twoje fochy- zbeształa go Clary.
-Magnusie, Alecu powiedzcie o co chodzi.- powiedziała Izzy, Simon kiwnął głową.
-Wszystko zaczyna się od przeszłości Kin, nie wiele mogę powiedzieć…
MAKS
Siedział  w pokoju, próbując zebrać dziecięce myśli. Czuł się cholernie źle. Chłód przez dłuższy czas mu towarzyszył, pamiętał jakby to było wczoraj czarne oczy demona zamieniające się na szmaragdowe takie same jak u Clary, wtedy kiedy go ratował przed innymi.  Sebastian to imię sprawiało, że na ciele pojawiała się gęsta skórka.  Demon, który go uratował. Demon, który pomógł. Demon, demon, demon… Sebastian. Westchnął. Musiał z kimś porozmawiać. Idealna osobami było jego rodzeństwo. Ubrał kapcie i poczłapał do ich pokoju, niestety nikogo nie znalazł. Zmarszczył brwi, poprawił okulary tylko jedno pomieszczenie w całym instytucie przychodziło mu na myśl, salon.   Pobiegł ile sił w krótkich nogach i za dużych kapciach. W salonie wszyscy siedzieli jak na szpilkach wsłuchując się w opowieść Aleca i Magnusa. Nikt nie zwrócił na niego uwagi.
-… Nie znam więcej szczegółów.
-Izzy, Alec musimy porozmawiać- wybełkotał, wszystkie spojrzenia skierowały się na niego, potarł bezradnie ramiona.
-Maks wracaj do pokoju, potem pogadamy- powiedziała szorstko Izzy.
Chłopiec naburmuszył się, nienawidził tego jak go traktują. Z ostatniej chwili udało mu się schować ręce za siebie, fioletowe iskry muskały jego dłoń.
MAGNUS
Magnus zmarszczył brwi. Czuł coś czego nie mógł opisać.  Gdy młody Lightwood wszedł do pomieszczenia przez moment wydawało mu się, że jego córka była tuż, tuż. On miał w sobie magie. Doskonale o tym wiedział ale miał pojęcia, że chłopiec ma taki sam zapach Kin.  Każdy czarownik młody czy stary ma swój określony zapach, jego stary przyjaciel Ragnor pachniał olejkiem kokosowym, natomiast Kin mleczną czekoladą. **
Maks tak samo pachniał. NIGDY nie było czarowników, którzy pachnęliby tak samo. To niemożliwie.
-Ale Izzy to ważne!- wrzasnął, wszyscy wpatrywali się w niego zaskoczeni, mimo tego brunetka zachowała zimną krew.
-Maks. Wracaj. Do. Pokoju. Natychmiast.- Magnus wychylił się i zerknął na dłonie chłopaka, iskier było coraz więcej.
-Do cholery jasnej!- wrzasnął, dłonie uniósł ku górze, pokazując jak jest zdenerwowany- Chodzi o Sebastiana!
-M-Maks co… ty masz na dłoniach?- zarumienił się.
-Maks- Simon odkrząknął- Chcesz nam coś powiedzieć?
Magnus zirytowany przewrócił oczami.
-Maks jest czarownikiem ale nie takim jak ja bądź Tessa. Jest inny. Nie jest zmiennokształtnym tylko „ulepszonym” nocnym łowcą.- Niebieskooki zacisnął usta wąską kreskę.
Magnus bardzo dobrze wiedział jak ukochany się teraz czuł. Zdradzony. Oszukany. Westchnął. To będzie długi dzień.
-Ty wiedziałeś?- Jace skierował to pytania do Aleca.
-Ja.. nie wiedziałem.
-Kin wiedziała, ona mnie uczyła.- szepnął Maks.
-Jak ją znajdę to ją zabije!- warknęła Izzy.
-Uspokój się- szepnął Simon.
-Jak ją znajdziemy!- rzucił szorstko Jace.
-Poczekajcie!- krzyknęła Clary.
Wszyscy spojrzenia skierowały się na rudowłosą, która od dłuższego czasu nic nie mówiła.  Oparła o kolana wsłuchiwała się we wszystko co kto mówiła.
-Muszę ja też wam o czymś powiedzieć, poczekajcie- mruknęła.
Po kilku męczących w ciszy minutach pojawiła się dziewczyna z szkicownikiem w ręku.
-Kochanie my już znamy twoje…
-Zamknij się. Po prostu się zamknij- wzięła głęboki oddech i powiedziała wszystko co zataiła przed swoimi przyjaciółmi.
Zaczynając od dziwne przeczucia do rysunków brunetki o długich włosach w dziwnych dla Clary sytuacjach. Alec poprosił z niecierpliwieniem  o  obrazy, które sprawiły, że rozszerzył oczy ze zdziwienia. Bez słowa podał kartki Magnusowi, który zareagował tak samo jak niebieskooki.
-Powiecie o co chodzi?- spytał Jace- Chyba, że to jakaś tajemnica- Clary wyczuła, że te ostatnie słowa były kierowane do niej ale jej głowa była zajęta czymś innym.
-To na pewno ona. Włosy nawet podbródek się zgadza- mruknął Alec.
-To na pewno ona- skwitował Magnus, po czym usiadł na wolnym siedzeniu, niebieskooki uczynił to samo.
-E.. Kto to?- spytał Simon podrapał się po czole, gdzie widniała blizna w kształcie pioruna.
-Kin- powiedział Malec.
-Czekaj, czekaj- Izzy uniosła się z siedzenia- Maks powiedz o co chodzi ci z Sebastianem.
-Poczułem zimno, zimno, które czułem tylko przy nim dość niedawno. Jakby był w pokoju obok mnie- przegryzł nerwowo wargę i poprawił spadające na nos okulary.
-Kin, Sebastian, Maks…- zaczęła wyliczać Clary- Wszyscy mają w sobie krew demona…
-Kin i Maks pachną tak samo.- rzucił Mags, wszyscy spojrzeli na niego jak na wariata, on tylko prychnął i wielkim skrócie powiedział o co mu chodziło- Czyli można wywnioskować, że mają tego samego ojca.
-Ale jego ojcem jest Robert Lightwood!- wrzasnęła Izzy.
-Owszem- poczekał chwilę, po czym kontynuował- Zanim Maks został spłodzony, wasz ojcem spał z demonicami, które zostawiły mu swoje „komórki” abrakadabra Maks ma magiczne moce. Rozumiecie?
-Maks proszę wrócić do pokoju- powiedziała Izzy, kiwnął głową i uciekł.
-Maks wyczuł Sebastiana w pokoju Kin…- zaczął Alec.
-… Czyli znowu Sebastian jest głównym punktem.- skończył za niego Jace
-Ale  nie wiem jak szukać tle razy szukaliśmy!- burknął Simon.

-Nie ma Sebastiana ani Kin ale mamy Maksa. Potrzebujemy trochę jego krwi aby przywołać demona,  wtedy będziemy wiedzieć gdzie jest Sebastian. Potem będzie MOŻE z górki. Ale to jutro. Nie mam na to sił. Moja magia jest słaba…

MIAŁ BYĆ PO 8 ALE DAŁAM RADĘ I NAPISAŁAM WCZEŚNIEJ NIE POWIEM AKCJA SIĘ ROZKRĘCĄ :D 

1 komentarz:

  1. Nominuję cię do LBA. Więcej informacji: http://opowiesc-eleny.blogspot.com/2016/07/spozniony-lba-razy-2.html

    OdpowiedzUsuń