Magnus Bane czekał na swoją przybraną córkę w salonie, od
dłuższego czasu jej nie widział. Trenowała pod okiem mistrza Juin Jong, musiała
znać podstawy, które przydawały się do walki z demonami i nie tylko. Dołożył wszelkich starań, aby Clave nie dowiedziało
się o Kin. Od razu konsul Branvel by ją wysyłał na pierwszy ogień do
walki. Ona była tylko dzieckiem, jego oczkiem
w głowie. Czarownik musiał przyznać, że się stęsknił. Ta dziewczynka rozbudziła zapomnianego przez niego emocje. Tak samo jak Alexander Lightwood, lecz o nim musiał
zapomnieć, zwłaszcza że knuł spisek z Camillą. Czuł
się zdradzony, zakochał się w szczerej osobie, a nie w kłamliwej szumowinie.
Odłożył z hukiem szklankę z colą. Był wściekły na siebie, bo myślał o swoim byłym, a obiecał sobie, że ten rozdział został na zawsze zamknięty. Do jego uszu dobiegło niepewne
stukanie w drzwi. Pobiegł otworzyć z
nadzieją, że za drzwiami stoi Kin, lecz rozczarowanie szybko ogarnęło jego ciało oraz serce.
Na schodkach stał z rękami w kieszeni Alec, miał opuszczoną głowę. Wyglądał jak
dziecko przyłapane na gorącym uczynku. Magnus musiał odepchnąć ochotę podejścia
i zanurzenia dłoni w jego kruczoczarne włosy i spojrzenia w błękitnie oczy.
- Co tu robisz? - jego głos zadrżał.
- Chcę porozmawiać - uniósł lekko głowę.
- Nie mamy o czym… - warknął.
Musiał być silny. Nie chciał okazywać, jak mu zależało, jego
serce jeszcze się nie poskładało. Kolejne
rozczarowanie chłopakiem mogło go doprowadzić do szaleństwa.
- Musimy porozmawiać - teraz to on warknął.
Stanął na tym samym schodku gdzie znajdował się czarownik.
Mierzyli się wzrokiem. Zahipnotyzowany czarownik
zagłębiał się w błękitne tęczówki chłopaka.
Alec przygryzł wargę. Skierował swój wzrok w tę stronę. Nieświadomie machnął ręką, aby chłopak wszedł
do jego mieszkania.
Alec poczuł, że może jest jakaś nadzieje dla ich związku.
Salon po ostatnich razie został posprzątany i odświeżony. Na stoliku czekały
dwie gorące czekolady. Niebieskooki zmarszczył brwi.
- Czegoś na kogoś? - spytał.
- O tym chciałeś rozmawiać? - próbował odwrócić uwagę Aleca.
- Nie - westchnął - Magnus ja cię kocham! Nie mogę przestać o tobie
myśleć. Nie potrafię normalnie funkcjonować. Nie śpię, nie jem…
- Alec przestań - przerwał mu - To nie ma sensu.
Niebieskooki podszedł do niego. Stali niebezpiecznie blisko
siebie. Wystarczy tylko przybliżyć głowę,
aby dotknąć tych ust…
Magnus nie! - zganił się.
Musiał temu chłopakowi dać nauczkę. Chociaż w ten sposób też siebie ranił.
- Co nie ma sensu? To, że cie kocham? Magnusie! Popełniłem
wiele błędów. Nie możesz mi tego wybaczyć? Zbłądziłem. Ale dzięki tobie
odnalazłem drogę. Błagam powiedz, że jest nadzieja - powiedział proszącym głosem.
- Alec... - przerwał mu pocałunkiem, który Magnus odwzajemnił -
Alec, proszę cię, abyś opuścił to mieszkanie i nigdy więcej tutaj nie
przychodził - powiedział stanowczo.
- Magnus…
- Wyjdź. - w jego oczach pojawiły się nieproszone łzy.
Chłopak westchnął i skierował się do drzwi. Wszelakie
nadzieje umarły w tym pokoju. Po
trzaśnięciu drzwiami w mieszkaniu nastała nieprzyjemna cisza. Mężczyzna wytarł
łzy i skierował się do kuchni, gdzie znajdowała się jego córka, która
niegrzecznie podsłuchiwała. Był wielkim czarownikiem Brooklynu, wiedział o wszystkim co się działo w jego domu. Z hukiem
wszedł do pomieszczenia. Brunetka wrzasnęła zaskoczona. Czuła gniew bijący od ojca.
- Ja nie podsłuchiwałam, naprawdę… - zaczęła gorączkowo się tłumaczyć
- Czyżby? - westchnął. - Kingo…
- Mam na imię Kin, nie Kinga - warknęła.
Odkąd znalazła się pod skrzydłami Magnusa skróciła swoje
imię. Nienawidziła, gdy ktoś mówił do niej pełnym imieniem. A szlag ją trafia gdy mówili "Kunegunda".
- Kin, wybacz, ale muszę to zrobić - wyciągnął w jej stronę rękę.
- Co ty… - zamrugała kilkakrotnie i osunęła się w ciemność.
Magnus w ostatniej chwili złapał ją, ratując przed bolesnym
upadkiem. Spojrzał na córkę ze smutkiem, musiał usunąć jej wspomnienia. Przed chwilą słyszała kłótnię, która
powinna zostać między Aleciem i nim.
Kiedyś mi to wybaczysz.
Albo mnie znienawidzisz.
Poprawił ją sobie w ramionach i skierował się do jej pokoju. Pokój był ukryty za regałem, wystarczyło pociągnąć odpowiednią książkę. Przykrył ją kocem i wyszedł. Miał tyle roboty... Najgorsze jest to, że będzie musiał w sprawy zawodowe wciągnąć córkę i użyczyć jej uroku kobiecego...
Kiedyś mi to wybaczysz.
Albo mnie znienawidzisz.
Poprawił ją sobie w ramionach i skierował się do jej pokoju. Pokój był ukryty za regałem, wystarczyło pociągnąć odpowiednią książkę. Przykrył ją kocem i wyszedł. Miał tyle roboty... Najgorsze jest to, że będzie musiał w sprawy zawodowe wciągnąć córkę i użyczyć jej uroku kobiecego...
====================================
Betowała : Alixe♥.
Nastąpił błąd w nazwie "Czy to koniec Malecu?" więc od prologu będzie poprawiony na "Czy to koniec Maleca?" więc proszę być czujnym :)
Rozdziały powinny się pojawiać raz w tygodniu, zależy to od Alixe, która sprawdza tekst oraz ode mnie i mojej weny xD
Betowała : Alixe♥.
Nastąpił błąd w nazwie "Czy to koniec Malecu?" więc od prologu będzie poprawiony na "Czy to koniec Maleca?" więc proszę być czujnym :)
Rozdziały powinny się pojawiać raz w tygodniu, zależy to od Alixe, która sprawdza tekst oraz ode mnie i mojej weny xD
Uuuuu! *0*
OdpowiedzUsuńCzekam na next! <3
Zbyt szybko się poddał! Nie pozwól mu się poddać:(
OdpowiedzUsuńOpowiadanie całkiem ok, chociaż mam nadzieję na dłuższe rozdziały!<3
On tak łatwo się nie podda :D!
UsuńRozdziały będą dłuższe obiecuje <2
Super! Kocham "Dary Anioła" i sama chcę pisać ff, ale to... to jest wspaniałe! Przybrana córka Magnusa... podoba mi się :) Zostanę tu chyba stałą bywalczynią, więc nie zdziw się, jeśli zawalę ci bloga pochwałami ;)
OdpowiedzUsuńMała poprawka: "Alec", nie "Alek". O Aleku przez "k" mówimy w dopełniaczu, celowniku, bierniku, miejscowniku i narzędniku. W mianowniku i wołaczu piszemy "Alec" przez "c" :)
Weny ;)
http://wyczytane-z-obrazu.blogspot.com/
Już zmieniam :)
UsuńJakoś tam wyszło... Ale od rozdziału 1 jest pisany Alec <3
"- Czegoś na kogoś? - spytał." Tutaj powinno być chyba: "- Czekasz na kogoś? - spytał." oraz "Alec poczuł, że może jest jakaś nadzieje dla ich związku." powinno być chyba: "Alec poczuł, że może jest jakaś nadzieja dla ich związku".
OdpowiedzUsuńGeneralnie prolog bardzo fajny i przyjemnie mi się go czytało, dlatego zaraz pędzę czytać dalej <3
Zapraszam do siebie: http://youwill-neverbealone.blogspot.com